Ale się uśmiałam Beatko . Najbardziej podobały mi się pterodaktyle .

Tiaaaa...czas nie pyta....?....nie stoi...




Wioskę Indiańską na ich polu prowadzi Pastor z Kielc.
Dzieci z okolicy na dzienny pobyt przyjeżdżają i mają zabawy indiańskie.

Tereny cuudne!









A na drugim polu wydzierżawili pszczelarzowi i rośnie facelia,a oni mają miodek:)

"Oj szalała, szalała
Potem plackiem leżała"
Tak na ludowo.Nawet melodie mam.
Zaspiewam przy okazji

Ale się kolegi człowiek dorobił...zero zrozumienia...

A tu film z zabaw i nauk Pastora.

Niedziela minęła leniwie przekręcając mnie po domu,a po obiedzie wsadziłam moją rdzinę czyli Szkodnika i psie dziewczynki do samochodu i pojechaliśmy szukać doznań esteycznych.

O ile dziewczynki ,czyli Sunia i Flavia z radością się ustosunkowały do moich planów,tak Szkodnik malkontent i maruda tudzież domator całą gębą,zaczął marudzić jak tylko usłyszał miłe mruczenie Lanosika.

Pojechaliśmy 15 km na północ od mojego domu podziwiać okoicę.




















W powrotnej drodze zauważyłam dziwną krowę...koniecznie chciałam zrobić zdjęcie,bo teraz widok krowy mało znany jest,a tym bardziej takiej..




Ale dosyć szybko zauważyłam,że to jest krów.
Byk znaczy...



A i kwiatki też spotkałam.





Wróciliśmy cali i zdrowi,choć Sunia przez szybę auta chciała krowowi poroże zdjąć w ataku wściekłości..

Zaiście niespotykany to krów był . Dobrze, że sunia jednak za szybą była, bo mogłaby w kontakcie bezpośrednim z tym porożem być .

Matko święta! Idzie jesień....
Wszystko zbyt wcześnie dojrzało,i przekwitło...

Nawet hortensje już majśą starość na sobie...buuuu








Moja jedyna..




Jedyne dojrzałe papryki,Monkey Face





No i Bella Anna też się czasowi nie oparła...

Jeszcze przedwczoraj było upalne lato,dziś nie wiadomo skąd poranek październikowy mnie obudził..

Dziwne to lato jest,było...

Po opadach porządnego deszczu ( co mnie ucieszyło,bo sucho w ogródku było),słonko nieśmiało wychodzi...

A ja kolejną noc miałam ciężką bo nadal mnie rwa rozrywa...buuuu...

A....bo mi się przypomniało...

Ktoś wie,jaki sklep,czy szkółka sprzedaje krokusy na wagę?

Jak to SENIOR ??? To już tak stara jestem,że seniorem forum w moencie zostałam??....o mamuńciu!!

Sama powiedziałaś niedawno ,że czas nie pyta U mnie tez jesienią zalatuje no i rady na to nie ma .
Dobrze by było ,żeby była długa i słoneczna .Człowiek by sobie spokojnie popracował i nie śpieszył się ,żeby zdążyć przed upałem .
A jak piesuś ? nie pokazujesz

A pytasz o tego co z moim cyckiem w zębach latał,czy o tego co z zasuszonym świńskim ogonkiem bryka?



Zasuszony ogonek świński powstał na wskutek gotowania zupy ogonowej.
Jak sama nazwa wskazuje,gotuje się ją na wieprzowym ogonie.
O ile za żywota świnki ogonek jest zakręcany,tak już w wersji pośmiertnej się prostuje i zakońcenie ma długie,cienkie tylko nie cętkowane..

Udziabałam go w trzech miejscach wrzucając do gara,a tą cienką końcówkę dałam Flavi właśnie,żeby sobie schrupała..

Dziewczynka chwilę ogonek pomamlała,po czym zajęła się jakąś zabawą o ogonku zapominając.
Po paru dniach go odnalazła pod fotelem już w formie dobrze wysuszonej szynki parneńskiej i tak lata z nim w gębie czasem dotykając tą martwą świnią moją nogę...

A już przegięcie było z jej strony,gdy podczas nieudolnych prób wdrapywania się do mnie na łóżko ,najpierw wrzucała ogonek,a potem sama chciała wskoczyć..

Pewnego razu okazało się,ża Flavia nie dała rady sama na wersalkę wskoczyć,ogonek zostawiwszy.
Rano odkryłam,że spałam ze świńskim ogonkiem...

Beciu, nie smutamy, że idzie jesień.Ja osobiście się bardzo cieszę , bo jesień, to nadzieja na radośc wiosną i wyczekiwanie na pierwsze wiosenne rośliny. A grzyby ? A kolorowe drzewa? Kasztany, kopanie zwałów liści na ulicach i w parkach, marcinki. Mgły, babie lato, zapach ognisk ...kocham jesień.

Boshhh...co tu za rozmowy się odbywają

Jaki październik, jaki październik się pytam .
U mnie w kalendarzu niespełna połowa sierpnia i w żadnym razie nie dam sobie ani 2-giej połówki, ani następującego po nim września odebrać .

Nie mam już sił na nic...jestem zmęczona.
Jedynie to małe mnie rozśmiesza..








A z zieleniny już nic mnie nie cieszy,,

Beatko, a dlaczego nie cieszy Cię zielenina?

Bo pewnie mięska jej się zachciewa Betti ,to się nazywa zmęczenie materiału .Mnie też to złapało ,a powinnam się w zasadzie cieszyć .
Piesek w Twoich ramionach wygląda na niezłą rozrabiakę .A tak ogólnie to ,stary pies jeszcze pracuje ?

Staremu się już nie chce,Rambo leniwie ziewa,jedynie Sunia na czatach czuwa a Flaia wiecznie się bawi.

Wczoraj była kąpana wg najnowszych trendów weterynaryjnych..

Woda 37 stpni,waciki w uszy i delikatnie kąpiu-kąpiu...







Jeszcze tylko kropelki zaaplikować i pkiełek nie budiet..

Wypalona jestem,bo rwa nie puszcza,bałagan w ogródku a syf w domu się zrobił i tyle...

I ból i ta niemoc mnie denerwują.

Cudny psiaczek, przypomina mi pierwsze chwile z naszą Burą. Nawet trochę podobny, też z białą łatą na piersiach. Tylko puchaty bardziej.

Zdrówka życzę.

Strasznie długo Cię ta rwa trzyma . Psiula cudowna, ale te kropelki, to rozumiem przynajmniej 2 dni od kąpieli?

Tak,tak.Trzeba chwilkę odczekać.

Dezynfekcji,dezynsekcji i derazytacji objęto wszelkie zwierzęta domowe i ogrodowe.
Tylko Szkodnik,mężem zwany ,nie podlegał tym zabiegom...

Chociaż tak ostatnio się drapie...