Gosiu, jak najbardziej możesz wykorzystać kastry. Po prostu włóż tam coś, po czym zwierzęta będą mogły się ewentualnie wspiąć. Nawet doniczka z rośliną jest już takim schodkiem. Poza tym możesz dorzucić kamienie lub gałęzie.

Jeż się nie wespnie. Ma za krótkie i za słabe nogi. Wyłowiłam kilka martwych jeży ze źle wykonanego oczka, dopóki tego oczka nie zlikwidowałam. ŻADNA deska, doniczka nie pomoże. Brzeg oczka musi być łagodny.

Margo2 napisał:
Hm... kto Ci tego derenia tak źle sadzi, że musisz przesadzać???? .
Oczko to fajna rzecz, ale wymaga dodatkowo uwagi.
Jak masz ochotę, to zrób, bo Cię będzie "temat" uwierać .
Zasypać zawsze można ... potem....

Odpowiem zbiorowo, właśnie chce to zrobić, bo będzie mnie to męczyło, a zawsze mogę zasypać.
Zastanawiam się nad zrobieniem płaskiego oczka z folii, ale nie lubię czarnego dna, więc musiałabym wyłożyć kamieniami, a to już jest sporo roboty przy czyszczeniu. Najbardziej pasowało by mi to betonowe. Jeśli się pokuszę o zrobienie.
Co do kastr, to najchętniej bym je obcięła w połowie. a na dno wsadziła jakiś kamień, żeby w razie czego jeż mógł wyjść. Z takiego oczka można co roku opróżnić wodę i nalać nową.
Takie 3 oczka rozrzucone po rabacie, wśród roślin wyglądałyby dla mnie najlepiej .
Gdyby nie te jeże nawet bym sie nie zastanawiała.


Patrzyłam na prognozę długoterminową i od początku marca ma przyjść wiosna.
Już się nie mogę doczekać.
Cały tydzień pracowałam w domu i ciągle wzrok uciekał za okno.
Oj poszłoby się posprzątać. Jak się pracuje w biurze az tak się tego nie odczuwa, bo wychodzę po ciemku i wracam po ciemku.

Będę Gosiu w mniejszości, ale uważam, że te cudownie napakowane rabaty, busz wzdłuż ścieżki idealnie komponują się z przestrzenią trawnika

Też się zastanawiałam nad jakąś dziurką, zwłaszcza, że u mnie wciąż mokro i wciąż nie mogę się zdecydować

Fajnie ogląda się tą zieloność. Już tęsknię za tym bardzo.
Ja pracuj praktycznie z domu cały czas. Fajnie jest móc wiosną wyjść na lunch do własnego ogrodu. Zdarzało się, że w ogrodzie pracowałam. Ale teraz niefajnie patrzy się za okno. Jakoś ten mordor nie wzbudza mojej tęsknoty. Wzdycham nadal przy Twoich irysach...

Ja mam dokładnie jedną taką "dziurkę" wodną, o której myślisz. W kastrze, bez roslin i bez ryb. No i kilka razy do roku muszę ją opróżniać, przeważnie jak widzę larwy komarów. O zwierzętach to też prawda, co piszą inni. W mojej kałuży utopiła się żaba i mysz. Jeży nie mam, bo pies i koty i całe szczęście, jeszcze o to bym się bała. A Ty masz jeże? Przeciez kot na stałe, uwiązany, ale jest.
Nie lubisz czarnego dna? A kastra to niby jakie ma ? Obetniesz kastrę i co, tak bez dna? Wszystko wsiąknie.
Właściwie moja kałuża służy jako wodopój dla os klecanek . Wiecznie siedzą po kilka-kilkanaście na gałęzi, którą tam wsadziłam. Przyznam, że nie do końca o to mi chodziło, ale w sezonie nie mam czasu, żeby to poprawić (jak?) i teraz dyskusja u Ciebie znowu daje mi do myślenia

jak w tych kastach ma być po prostu woda to wypłyciłabym je otoczakami.
Za mną z kolei chodzą lotosy, więc też się im przyglądam, bo oczka nie mam. Tylko właśnie nie wiem, jak by je zabezpieczyć, tak, żebynie stanowiły zagrożenia dla zwierząt/płazów/gadów, bo wysypanie kamieniami w przypadku lotosów chyba odpada.

Efciu, jeśli wciąż mokro, to to może wystarczy wykopać dołek i wyłożyć kamieniami, żeby nadmiar wody tam spływał?
Co do rabat, to będę w tym roku jeszcze trochę je powiększać


Miłko, właśnie od poniedziałku wracam do biura. Jakoś mi teraz cięzko wychodzić z domu.
W zeszłym roku ja jedna miałam dyżur do czerwca, wtedy wcale mi to nie przeszkadzało.
Ja mimo wszystko lubię spoglądać na ogród nawet teraz. Mam sporo zieleni, szarości. Dlatego sporo wsadziłam na rabaty sosen, bukszpanów, żeby mieć na co patrzeć zimą.

Marta, no nie mogę, znowu mnie zaczęłaś przekonywać, że to co robię jest zupełnie bez sensu.
Chciałam wyciąć górę, dół zostawić. Wiem, że to też czarne, ale chodzi mi o kształt. Takie okrągłe oczko czarne mi pasuje. I zdaję sobie sprawę, że co jakiś czas musiałabym wymieniać wodę. Dlatego, gdyby było płytsze nie byłoby z tym problemu, w dodatku jeże by się nie topiły.
Jeszcze zastanawiałam się nad misami, stojącymi na ziemi, nie wkopanymi w nią. Dlatego chciałam zrobić betonowe.
Ale najbardziej podobało mi się takie płytkie oczko wysypane kamieniami. Nie wiem, czy widziałaś takie na blogu "lecę w kulki" . Vercia ma takie, tylko w skali makro, a ja właśnie chcę mini.
Tylko, że wygarnianie z tych kamieni igieł i liści byłoby udręka i dlatego z tej opcji zrezygnowałam.

Janko, też myślałam o tym, tylko, jak się pozbyć potem z nich brudnej wody? Trzeba by wyciągać za każdym razem te kamienie.
Jeśli chodzi Ci tylko o to, żeby mieć lilie, to wystarczy nawet taka kastra jak ja kupiłam. Nie musisz jej wkopywać. Może stać jako donica.
Tez o tym myślałam, tylko nie mam jej gdzie postawić, ale może jeszcze coś takiego stworzę


Za oknem pogoda taka, że aż się nawet nie chce spoglądać przez nie.
Całe szczęście, że mamy kolorowe, słoneczne wspomnienia

Absolutnie dementuję, żebym do czegokolwiek chciała przekonywać . Opisałam po prostu swoje doświadczenia.
Takie małe oczko, płytsze czy głębsze, zawsze będzie wymagało pracy. Dopiero coś większego, jak opisuje Tomasz, ma szanse bronić sie przez kilka lat samo.

Marta, zdaję sobie sprawę, że małe oczko wymaga wymiany wody przynajmniej raz w sezonie, ale to jestem w stanie przeboleć.
Najbardziej chodzi mi o zwierzaki, żeby im krzywdy nie zrobić, a wręcz pomóc

Myślę, że do wymiany wody wszystkich kamieni by nie trzeba wyciągać, tylko część, tak żeby się tylko dało wyjąć kastę z ziemi. Albo dać tak duże, że do wyjęcia będzie ich tylko kilka. Lotosy nęcą mnie własnie ze względu na to, że kasta im wystarczy, niemniej jednak na codzień nie ma mnie na miejscu, dlatego jak już, to chciałabym coś zabezpieczonego tak, żebym żadnych zwłok nie musiała wyławiać. Więc nawet tych 50 litrów, dla najmniejszych lotosów, nie chcę zostawć po prostu stojących, bez żadnych zabezpieczeń.

Ciekawe na czym w końcu stanie, z tym oczkiem, bo temat bardzo zajmujący, bardzo... czytam czyjś post to myślę, o fajnie, też sobie w końcu zrobię, po czym czytam dalej i .... o, chyba sobie daruję no bardzo to ciekawe, poczekam chyba na Twoje doświadczenia...

Ewciu, mam dokładnie te same przemyślenia

Co robicie, że macie takie piękne trawy? Ja choćbym nie wiem co robił to nie udaje mi się uzyskać takiego efektu

Kwiatku, to zależy od rodzaju trawy i od podłoża. Nie wszystkie rosną dobrze w takich samych warunkach.

Janko, ale jeśli postawisz kastę na ziemi, to raczej nic się tam nie utopi. Może warto spróbować?

Ewcie, ładnie to tak?. Ja tu się męczę, rozmyślam, a Wy na gotowe przyjdziecie
Ale rozumiem. Sama sobie zgotowałam ten los.

Kwiatku, czy pytasz o trawy, czy trawnik?
U mnie trawy rosną bez problemu. Nie wiem co może u Ciebie być nie tak.
Natomiast o trawnik trzeba dbać.
Na początku trzeba dosiewać wiosna i jesienią po wertykulacji
No i nawozić. Ja zaczynam po pierwszej wentylacji, czasem wcześniej, jeśli pogoda nie pozwala na ten zabieg, a czas lecie. Potem regularnie co miesiąc aż do sierpnia.
Dodam, że nie ma podlewania. Ustawiam w razie potrzeby polewaczki raz na 2,3 dni w zależności oczywiście od pogody.
W zeszłym roku podlewałam tylko kilka razy.

Gosiu, ależ skąd, my po prostu będziemy czerpać z twoich doświadczeń....Po co wywarzać otwarte drzwi
Nęcą mnie te małe oczka, bo otwartej wody w sumie nie mam, ale oczka jako wylęgarnia komarów albo kilkakrotna zmiana wody w ciągu sezonu.... no nie wiem czy tegi bym oczekiwała.
Piękne fotograficzne wspominki. Co to za kwiatki, te drobniutkie ?

Ewo, ok, zatem musisz śledzić moje poczynania
Te małe kwiatuszki to rutewka orlikolistna we wstępnej fazie rozkwitu

Gosiu, ale przynajmniej doceń naszą szczerość. Też lubię czerpać z doświadczeń innych...(zawsze to lepiej brzmi, niż: wolę się uczyć na cudzych błędach )

Ewciu, te na ostatnim zdjęciu drobne kwiatuszki? Ja bym stawiała na rutewkę