A gardenia jeszcze przed Tobą

Wiesiaczku mam nadzieję, że nic już z gardenii nie przywlokę... może jakiś psi ząb co najwyżej...

W weekend udało się wszystko posadzić, kolejny bukszpan wyleciał w niebyt, szkoda bo to zacny okaz był, walka z ćmą jednak budzi we mnie coraz większą frustrację, ot przyszedł czas i już.... przy okazji przeorganizowałam rabatę i zrobiło się miejsce na te wszystkie cebulowe. W końcu wiosną będę miała pięknie "przez okno".... przynajmniej do czasu, gdy się jedno futrzaste bydło z drugim nie przespaceruje....
Zwinęłam węże, zgrabiłam prawie wszystkie liście orzecha, zostało pewnie jeszcze z 2-3 worki niedobitków. Wywiozłam kilka taczek liści na kompost, reszta pójdzie na rabaty, zostało głównie grabienie. Z grubsza sezon mogę uważać za zamknięty. Dla pociechy jeszcze wysiać hosty i liliowce, ale to dopiero pewnie za dwa tyg, po gardenii mam wolną niedzielę.
Wrócił z naprawy aparat i obiektyw.... zarzuciłam jednak zdjęcia, bo wg mnie nie ostrzy... fakt że było już ciemno, a ja po migrenie zawsze gorzej widzę na moje 'aparatowe oko' i się zniechęciłam.... w tygodniu nie mam kiedy zrobić zdjęcia... muszę sprawdzić na drugim obiektywie.... może kiedyś...

Może i nie ostre ale klimatyczne , z niecierpliwością czekam na więcej

Brydziasia napisał:
Kiedy ja będę mogła tak napisać , a Wiesia ma rację, zdjęcie bardzo klimatyczne

Dziewczyny mnie uprzedziły, bo chciałam to samo napisać. Baaaardzo podobało mi się to zdjęcie.

Dziękuję, zdjęcie robione jednak telefonem:) ale cudnie oddawało klimat tego wieczoru.
W Toruniu wczoraj spadł pierwszy śnieg, frajdę miał pies.... przez chwilę było bajecznie.

Wera Ty zakończysz sezon przynajmniej zgodnie ze sztuką... a ja na wiosnę będę nadymać usta, że coś wymarzło, wygniło, nie przycięte, nie ogarnięte i w ogóle chwasty po pas.... fuksje zdążyłam jedynie wciągnąć do warsztatu... nie mam kiedy tego przyciąć i zanieść na strych... jakby się uprzeć, to w tunelu znajdzie się jeszcze kilka sztuk papryki w ziemi...


marzy mi się chwila wytchnienia,a potem od razu wiosna, taka z przytupem.... a będzie znowu gonitwa, szaleństwo i półśrodki....

O jak ładnie , na Podkarpaciu też przybieliło a ja tymczasem na Śląsku z deszczem

To nie do wiary z tym śniegiem..!!

Jednak Wisła to jak granica między nami wczoraj mżyło do południa gdy w popłochu jechałam na działkę
by pozbierać doniczki z drobnicą - przed zapowiadanym mrozem... do wieczora obeschło i nic nie popadało
Dziś od rana nawet słonko wyszło...


Wiosna z przytupem.. czemu nie..?

Gardenia zaliczona.... wróciłam z książką i malutką skimią Mystic Marlot... piękna była i wydreptałam zakup... bo stanowisko do wyprzedaży miało być dopiero po 13... wrażeń brak...
Targi w listopadzie to chyba jedynie dobre miejsce do kontaktów... Szkółkarzy trochę było, chętnie dzielili się informacjami, pawilon 6 praktycznie nastawiony na florystykę, nie moja bajka... Fajnie było poblądzić jeszcze między zielonym...

W trasie z rana gdzieś między Toruniem a Mogilnem było bajecznie...


Jutro mam wolne, może uda się zgrabić z trawnika liście na rabaty...

Byś chociaż napisała, zadzwoniła, że będziesz, to bym podjechała na Gardenię...

A nowości jakie Ci wpadły w oko ,najbardziej mnie ciekawią nowości rodkowe ......a zdjęcia robiłaś to poproszę bo liści grabić chyba nie dasz rady

Miłko, ale ja pisałam wcześniej, że jadę... to było w ramach zajęć... chociaż się totalnie wyłamałam godzinowo i moja grupa jechała o 10, a ja z chłopakami ruszyłam o 8...

Żanetka z nowości nie zanotowałam nic... kręciłam się u Zymona, mam nawet 'katalog', ale nowości tam brak... ze 3 razy przeszłam obok Ciepłuchy i właściwie nawet nie pamiętam jak wyglądało stoisko... rok temu było fajniej, bo był showroom z wystawieniem nowości i bestsellerów... a tym niet... Albo ja wyjątkowo nie ogarnięta byłam...

Liście w sadzie pograbione(a że razem ze śniegiem.... ), dostałam w tygodniu od sąsiadów 5 olbrzymich rozplenic, czekały w tunelu na posadzenie... i chociaż miejsca nie mam, to upchnęłam przy wiacie i na bukszpanowej.... z której bukszpany wyszarpałam jakiś czas temu.... wyszło super, natargałam się, nakopałam.... cieszę się jak dziecko. Mam nadzieję, że przetrwają.
Nie dałam rady już zrobić kopców... może w przyszły weekend się uda... albo w tygodniu chociaż po dwie róże, póki ziemi jeszcze nie skuje...
Posiałam nasiona lilowców, wysiałam też hosty, zadołowałam w warzywniaku i zdecydowanie czekam wiosny....

No tak, ale ja jak zwykle nie doczytałam, albo zapomniałam. Ja zrezygnowałam ze względu na wysokie ceny biletów. Kiedyś miewałam towarzystwo i zaproszenia, ale to się skończyło. To było w czasach, kiedy Gardenia była na przedwiośniu.Oferta była też wtedy dla mnie ciekawsza i była szansa, że to od razu posadzę, co kupiłam.
Ja chciałam kopczyk zrobić różom z kompostu we wiadrach, gdzie rosły dalie, ale ziemia w wiadrach mi zamarzła i ... wyleciały babki. Czekam aż rozmarzną.

A ja nie kopczykuje róż już od kilku lat.
Ciekawe jak po tej zimie będzie z nimi.

Weekend pod znakiem wykładów i rozwożenia obornika pod róże... nie wiem ile taczek poszło... ale ręce mam do samej ziemi, jutro to chyba nawet uczesać się nie będę w stanie. I tak wszystkich nie zakopcowałam. Liczę na odwilż jeszcze w grudniu, może uda się wygrzebać kompost.... następny weekend mam wolny, może uda się osłonić hortensje... chociaż wstrzącha mnie na samą myśl, bo ciągle wiszą liście jak mokre szmatki... niby nie nawożone, a małpiszony jakby w innej strefie....
kilka nocy porządnie przymroziło.... M nie wyciągnął wężyka z pompy w oczku... codziennie bawi się w rozbijanie lodu.... ciekawe jak długo...

Miłko też wolę 'wiosenno-lutową' wersję Gardenii...
Gosiu kopce robiłam zawsze, bo mam płytko posadzone, ziemie mocno przepuszczalną, a kompost na wiosnę jak znalazł - był na start róż, nie musiałam nawozić. Poza tym u mnie nie ma śniegu zazwyczaj... różanka na podwórzu rośnie w przeciągu... tam się lubi mroźny wiatr zawieruszyć... chociaż już teraz bluszcz osłania... w końcu kiedyś zbraknie mi sił, albo zdrowia na takie zabawy... wtedy zostaną najwytrwalsze.... albo miejsce na nowe chciejstwa

Zdjęć brak... obiektyw wraca w ramach reklamacji, firma trochę gra głupa... że jak mydło, to pewnie upadł... poczekam na rozwój... może wyjdą z tego z twarzą...
list do Mikołaja napisałam.... trochę za długi, ale może akuratnie byłam bardzo grzeczna na wszelki wypadek jakbym nie była, to zamówiłam sobie nasiona udało się w końcu dorwać aminka,
didiskus, dołożyłam rodochiton i kilka innych przydasiów już całkiem normalnych... zostaną jeszcze tylko ogórki i pomidory... chociaż te drugie mam niby ze swoich... ale pewnie nie wytrzymam do wiosny

Piekny widok u nas weekend upłynął na odśnieżaniu bo od piątku ostro dawało czadu na szczęście wtedy są wszyscy panowie więc nie byłam z łopata sama

W piernikach odwilż, udało się w ten weekend obwiązać prawie wszystkie hortensje, zostanie tylko agro jak wrócą mrozy. I miałabym już ogrodniczo święty spokój, ale zbłądziłam w odchłanie sklepów internetowych i dokupiłam krokusów... całe szczęście, że ta odwilż i M obiecał pomóc
Do kompletu przytuliłam dwa zymonowe ciemierniki, w LM wyprzedaż, miejsce się pod drzewem znajdzie... albo pójdą w donice.
W tygodniu mają przyjść nasiona pomidorów, miałam fuksa, znalazłam ulubione odmiany i dołożyłam jedną nową na próbę... Ogrodniczo więc tydzień uważam, za bardzo udany. I tylko wiosny wypatrywać zostanie.
Brakuje słońca... polowałam pod drzewem na ptaki, ale ciemno, nawet śnieg nie pomógł...

[piórkiem i futerkiem

A ja już myślałam ,że wszystko zrobiłam .....ale przecież też muszę obwiązać hortensje Joasiu -pracuś Ciebie ,ciągle nie odpuszczasz i wymyślasz sobie robotę ....no ale wiosną będzie pięknie

Jak jest śnieg, to koryguję światło na plus. Wychodzi nieco lepiej. A widzisz! Czubatki jeszcze nie widziałam w tym sezonie. To nie znaczy , że nie było
A koci portrecik - miodek!

Żanetko tylko się tak wydaje, że nie odpuszczam... bo zawaliłam całą masę pracy w ogrodzie... fizycznie jednak nie mam kiedy, brakuje mi chociaż godziny światła po pracy, albo po zajęciach w weekend.....

Miłko korekcja niewiele dawała, siedziałam pod pniem wielkiego świerku, żeby mnie nie było widać, przy odrobinie słońca byłoby cacy... a tak
Drobnicy zalatuje cała masa, dzięcioł zielony też regularnie trzebi mrówki na tyłach.
Jutro ma wrócić obiektyw po reklamacji.... zaklinam magię świąt i takie tam.... może nie spaprali znowu... ale sprawdzę dopiero w święta... o ile będzie chociaż gram światła...

Posadziłam wszystkie cebulowe w niedzielę, pędęm wróciłam z zajęć i od 14 dziubałam w ziemi, pogoda sprzyjała, 8 na plusie, lekki wiatr... nieśpiesznie, z radością dłubania w ziemi.
Cebule przyszły zdrowe, głównie krokusy i szafirki, w gratisie tulipanów moc... zupełnie nie w mojej kolorystyce, ale u mnie wieś tańczy, wieś śpiewa... czemu nie.... w sadzie pod drzewami... jeśli przeżyją i nic ich nie zeżre będzie pięknie.

Przyszły też nasiona pomidorów, z nowości wzięłam śliwkę gurman i już się nie mogę doczekać plan jest taki, by się ograniczyć do 20 krzaków, pożyjemy - zobaczymy
Dorwałam też rodochitona, będę w lutym odpalać parapet

Spokoju Wam życzę!