Ja tnę wtedy jak mi pasuje i jaki mam sentyment do danego krzaczka, jak mi na jakiejś zbytnio nie zależy to bez zastanowienia tnę jak sprzątam po zimie, jak mam Souvenirowe perełki to jednak wstrzymuję się z cięciem, wszak i tak jeszcze nie jeden raz będę brała sekator do ręki i szła w róże
Najważniejsze to nie bać się mocnego cięcia

Chetnie bym poplanował, ale ... jedyne co mnie powstrzymuje to brak miejsca. Masakra. Chcę kupić jeszcze kilka Austina, ale nie mam gdzie posadzić. Normalnie dramat.

Czy taki obrazek upoważnia nas do cięcia róż?

Swoich jeszcze nie tnę... jak dla mnie zdecydowanie za wcześnie

Upoważnia, jak najbardziej upoważnia
Ja swoje tnę już od jakiegoś czasu, ale nie wszystkie jak leci tylko te bardziej odporne i mniej kochane

U mnie forsycje w pąkach, więc cięcie róż dopiero w przyszłym tygodniu. Teraz muszę się wziąć za hortensje. Maliny już przycięte. Chyba za szybko ta wiosna przychodzi. Miniaturowe żonkile kwitną już od dwóch tygodni, w gruncie.

Moja forsycja też jeszcze nie kwitnie, ale ja tnę już dość długo, zwłaszcza wtedy jak wieje bo wtedy nie da się robić porządków

Moja forsycja ma już pąki nabrzmiałe i coraz bardziej żółte więc nastawiam się na cięcie dziś lub w ten weekend. Nie mogę się doczekać...

Ja już przycięłam wszystkie róże poza jednym potworem na pergoli, na widok którego ręce mi opadają... Zabezpieczyłam cięcia Funabenem, a dziś chcę prysnąć Miedzianem.

Cały dzień w ogrodzie.... cudnie. Zbiliśmy nowy kompostownik i dwa kubiki na rabatę podwyższoną. Mam zamiar na tych rabatach hodować warzywka, może będą dorodniejsze`niż w uprawie "na płasko".
Właśnie skończyłam opryski miedzianem i idę poleniuchować na kanapie. Jaka szkoda, że taki ciepłu czas się kończy i od weekendu zimno.
Cięcie róż będzie musiało poczekać.

Jestem w połowie cięcia róż, nie mogę czekać, bo za bardzo się to w czasie rozciągnie, w weekend zwkle pogoda wredna.
I nie muszę kopców rozgarniać , uwierzyłam w zapowiedzi łagodnej zimy .

Ja wczoraj cięłam wszystkie róże i mam już z głowy. Miałam poczekać do weekendu ale słyszałam że zapowiadają brzydką pogodę więc nie czekałam. Kopczyków nie usypuję już od 3lat bo zimy łagodne i nie warto.

Moje też już ciachnięte, niektóre od dwóch tygodni. Teraz jeszcze biegam od krzaczka do krzaczka i skracam. Miałam dylemat, jak ciąć dwie nowe róże pienne i zdecydowałam, żeby je skrócić bardzo radykalnie, jak widziałam w okolicznej szkółce róż. Mam nadzieję, że wzmocnią pędy i się ładnie rozkrzewią

Ale Wam zazdroszczę, ja mam może 1/4 przyciętą. Dobrze że mam sporo kwitnących raz to one pójdą pod sekator po kwitnieniu. No nie wyrabiam.

A ja zadroszczę Tobie. Chicałbym mieć zdecydowanie więcej. Niestety nie mam miejsca. Bardzo ubolewam.

W imieniu siostry mam pytanie do znawców
Czy róże dałyby radę przezimować w drewnianych, sporych donicach? Albo czy dałyby radę w oferowanych ostatnio donicach ze styropianu? Sprzedawcy zapewniają, że rośliny w nich zimują. I jakie róże? Okrywowe, miniaturowe?

Na Youtubie G. Hyży z rozeogrodowe_pl wrzucił film o zimowaniu róż w donicach. W ogóle kilka filmików o pielęgnacji róż w doniczkach zamieścił. Warto obejrzeć, bo bardzo kompetentny jest.

Jak ciąć róże: Cardinal de Richelieu, Jaques Cartier, Mme Hardy? Mam jeszcze Souvenir du dr Jamain, ale jemu obcięłąm tylko przekwitnięte kwiaty na krótkopędach i jedną długą gałąź u samego pnia, bo wyłaziła na podjazd zanadto. Natomiast nigdy jeszcze nie cięłam historycznych bo mam je od trzech lat i do tej pory były zbyt małe. Teraz zaczynają się rozłazić. Czy ciąć te długie pędy, czy tylko końcówki? nie mam pojęcia

Nie jestem znawcą , ale róże historyczne formuję na krzaczek na początku, a potem tylko ewentualnie przerzedzam po kilku latach. Tego np. formowałam 2 lata, w tym roku nie ruszałam i całkiem zgrabny jak na niego wyszedł, bo to bardzo bałaganiarska odmiana.
Pani Dorota z ogrodu botanicznego PAN w Warszawie zaleca nieprzycinanie róż historycznych i ja się z nią zgadzam.