Takie zmiany to nie zmiany. Ogrodowe to pryszcz, przy osobistych.
Mam nadzieje, że to nic poważnego.
U mnie kosy tez najczęściej dżdżownice wyciągają.
A pędraki zimą zakopują się dużo głębiej i mrozy im nie straszne.
Chemię trzeba by stosować cały czas, bo przecież nawet jak wytłuczesz swoje, to zaraz przylecą inne.
Więc nie wiem czy warto

Gosiu, no właśnie też uważam, że tej chemii mamy wszędzie pod dostatkiem, to choć w ogródkach niech jej będzie jak najmniej, choć czasami jest potrzebna.
Dzisiaj mimo wiatru było jakby cieplej , więc poszłam na zwiady, co tam w ogródku słychać, bo się naoglądałam wiosennych oznak u niektórych Koleżanek. Patrząc przez okno tego w ogóle nie widać... zima, albo taka jesień, a tymczasem...

Też mam jakieś pączki...

na azaliach, takich zwykłych żółtych, nawet nie wiem jak się nazywają, ale zapączkowały super




Azalia wielkokwiatowa Washington State... na razie pączki, ale za chwilę może będzie tak...






Na wierzbie Iwie, też się zaczyna dziać...



Pogrzebałam przy ciemiernikach i już są pączusie.

Pracę jakąś też wykonałam... trochę rozgrzałam sekatorek i maszynkę do zrębków



ale wiosną i tak będzie z tym mnóstwo roboty, chyba, że co jakiś czas, przy ładnej pogodzie znowu się podziała nożycami, albo nawet piłą


Po tych chlapach mam tak zryte podwórko jak nigdy nie miałam... chyba będziemy musieli rozpocząć sezon w tym roku od położenia płyt. Koszmar jakiś.




Czosnki jakieś zbyt wyrywne, oby to się dla nich źle nie skończyło




A trawiaste snopki mnie rozbawiły, jak aktorzy w jakimś przedstawieniu

Ewuś, ani się obejrzymy, a już z tych niewinnych pączków będziemy czyścić przekwitłe kwiatostany. Czas zdecydowanie za szybko umyka...............................
Kosy u mnie namiętnie przekopują zrębkowe ścieżki, na trawniku też urządzają polowanie, ale takie zmasowane. Nie wiem skąd ich się tyle bierze

U mnie gniazdują w tujach

Przy lepszej pogodzie rączki świerzbią.. ech.. żeby to już była połowa kwietnia...

Jakie niesamowite kwiaty azalii..!

Te trawiaste snopki skojarzyły mi się z "Chochołami" Wyspiańskiego, tylko oświetlenie nieco zbyt jasne. .
Błocko na wjeździe irytujące, najgorzej jest właśnie taką zimą nie zimą, gdy zamarza i odmarza wiele razy.
Azalie zapączkowane bardzo obiecująco, ta zwykła żółta to pachnąca?
U Ciebie śniegu nie widać, więc można coś porobić bez obawy poślizgu,
u nas pod nogami mokry śnieg i na dodatek wietrznie, więc tylko psa przegoniłam i siebie przy okazji .

Nela - no świerzbią łapki, świerzbią szczególnie jak słonko na troszkę wyszło, ale wiatr je niestety przegonił

Ela, prawda, że Chochołki jak żywe
A wiesz, że ja tej azalki nie wąchałam, co za niedopatrzenie
Jak zaczęło mocniej wiać, to mnie też wywiało... na kawkę i serniczek

Ale zdążyłam jeszcze coś tam zfocić





Jednak zimozielone robią dobrą robotę tak wczesną wiosną

Pewnie, że tak, zawsze to jednak zieleń, bo inaczej to byłyby tylko szare, teraz już smutne badyle.
Przeszłam dziś po ogrodzie, ależ czeka tego wycinania na rabatach bylinowych.

Pisałam, ale wpisu brak to jeszcze raz zapytam Ciebie Ewo ,gdzie kupiłaś azalkę Washigton State? bo cudna jest -muszę ją zdobyć

Żanetko, ja ją mam od 2011 roku. Przejrzałam wszystkie rachunki jakie mam, ale nie znalazłam sprzedawcy. Zdaje się, że Poll ją sobie kupiła, może ona ci podpowie gdzie ją dostać, bo jest rzeczywiście piękna.

Rano było ładnie, więc pognałam do ogrodu. Wycięłam taczkę zeschniętych różności i nawet zaczęłam trochę przycinać hortensje bukietowe, bo jak zobaczyłam ile będę miała roboty to Niestety pogoda mnie pogoniła do domu, bo zaczęło padać. Jak tak ciągle będzie padało, to ciekawe kiedy będę mogła ciąć żywopłoty... w kwietniu już ich ruszać nie mogę, bo ptaszory zakładają w nich gniazda.

Mam już dość tego deszczu i błota.
Chcę

Ewo -znalazłam w szkółce Konieczko ,ale na razie niedostępna.....u mnie też ciągle pochmurno albo pada

Ewa, widzę, że ostro ruszyłas z pracami.
Ja dopiero wczoraj wyszłam na chwilę, ale nawet ta chwila była dla mnie jak zastrzyk energii.
Już nie mogę doczekać się kiedy naprawdę zacznie się praca

Wiesz Gosiu, nie wiem czy to jest mądra decyzja, ale tak mnie to zachęciło do pobytu na świeżym powietrzu, że a jak już byłam w ogrodzie to sekatorek sam się przykleił do rączki.
Oby to się tylko dla roślin źle nie skończyło

Faktem jest, że dzięki tym spacerkom po ogrodzie hortensje mam już przycięte, a wcale się nie zmęczyłam i znalazłam dzisiaj to maleństwo, które mnie aż wzruszyło (Dzięki Majeczko Franusiowa

Takie maleństwo, a jaka radość!
Mówisz, że ciąć już hortensje? Muszę pomyśleć... Bo pracy sobie sporo na wiosnę zostawiłam, mogę potem nie nadążać.

Ja też pobiegałam dzisiaj z sekatorem. Przycięłam niektóre gałęzie drzew i krzewów regulując ich pokrój.
Z porządkowaniem rabat staram się wstrzymać, żeby nie przeszkodzić zimującym owadom, ale łapki mnie świerzbią .

No właśnie... świerzbią rączki,świerzbią
Słonko świeciło, rączki nerwowo przebierały paluszkami, Połówek ewidentnie niezagospodarowany więc....żywopłot z tui przycięty i kosy mogą zakładać sobie gniazdka bez obawy, że coś im będzie nad głową hałasować..
Parę innych krzaczorów też oberwało, szczególnie te, które straciły rachubę we wzroście.
Porządkowanie rabat też zostawiam na później.









I zrobiłam większą dziurę między tujami, dzięki czemu będzie lepiej widać rosnącą za nimi hortensję pnącą

Ostatni ładny dzień, od jutra ma hulać i padać, więc przynajmniej pozbyłam się gwiazdnicy ze skrzynek warzywnych. Ale ziemia odmarzła tylko na wierzchu, pod spodem jeszcze twarda.






i już porządek

No i grządki czekają na wysiewy.
Ja jeszcze nic nie zrobiłam w warzywniku.
Muszę koniecznie też zabrać się za żywopłot.
Ale już mnie męczy to wspinanie się ciągłe po drabinie

No właśnie, ja już nie zdążyłam wejść na skrzynki warzywne przed wichurą. Ale jeszcze podłubię...
Tobie gratuluję!
Chyba zaraz pójdę do ogrodu, bo jedna skrzynka uprzątnięta, szpinaku posieję.