Ewa nie jestem pewna, czy chciałabym mieć klienta z ogrodem takim, jak mój

. Wiesz ile to roboty

??? To musiałby być mój jedyny klient, żeby ogród utrzymać w jako takim porzadku

. A tymczasem szewc bez butów chodzi i pędraki zjadły mi trawnik

Może w wakacje uda się z Elą gdzieś zrobić wypad

, ja naprawdę strasznie bym chciała zobaczyć Twój ogród
Ewo druga

, kurczę, jakoś zapomniałam podkreślić swój stosunek do szmat i kamieni

, ale o korze było, więc mam nadzieję, że zostanie dobrze odczytane
Ewcia trzecia

. Dalej nie wiem jak wygląda kocia morda

, a grozi mi niechybnie, bo ostatnio wywożę taczkami mój były trawnik

U mnie kwitną głównie floksy plamiste, one są wcześniejsze, ale kilka wiechowatych też już sobie nieźle poczyna
Żanetko dam znać, jak tylko dowiem się sama
Danusiu ależ wcale nie trzymałam

. O przyjeździe ekipy dowiedziałam się na 2 tygodnie przed i cały ten czas między wizytami u klientów spędziłam na kancikowaniu i podlewaniu
Monia trzymam za słowo

i wpadnij czasem zostawić ślad
Semperku witam Cię serdecznie

. Dobrze trafiłeś, bo floksy dopiero zaczynają, czyli wszystko przed nami

U mnie nie padało i się nie zanosi

. Mam w tej chwili deficyt około 300mm wody w glebie, gdzies taka mapę widziałam
Marysiu aż tak się nie zmieniło

, może urosło trochę to, czy tamto

. Sama jestem ciekawa jakie to będzie miało przełożenie na zainteresowanie klientów
Ino tego jeszcze nie wiem, bo chcę, żeby ekipa do mnie wróciła pokazac inną odsłonę ogrodu, przynajmniej jedną

, bo mam ich wiele przecież
Iwonka mój niby bardziej czerwony niż bordowy, ale to chyba kwestia zdjęcia. Tak czy inaczej niezgodny

. Ja już pisałam do Sadzawki, ale to oni pierwsi mi wysłali maila z informacją o możliwości pomyłki, tylko, że pisali o odmianie Mulberry Freeze, a to oznacza kolejną pomyłkę

. Reklamacje przyjmują, pisz i dołączaj zdjęcia.
Wiesz, że jeden z Twoich sąsiadów został moim klientem

?
Zanim pokażę jakieś kwiatki, muszę się podzielić z Wami swoim nieszczęściem

. W poniedziałek ekipa Mai jeszcze miała zrobić dokrętki, więc od rana porządkowałam, między innymi kretowiska. Tradycyjnie lałam wodę w korytarze, a tu kret mi wyskakuje. Zadowolona, że nie musiałam urządzać polowania, wpakowałam kreta do wiaderka i pojechał zwiedzać sąsiednią gminę

. Już po południu tego żałowałam

. Pan reżyser od Mai, zainteresowany moją opowieścią o krecie, zaczął badać trawnik, gdzie go wytropiłam. No i znalazł

. Masę pedraków

. Ucieszył się jak dziecko, że ma temat

i coś tam nakręciliśmy, ale ja już byłam nieobecna myślami. Jak tylko wyjechali zaczęłam sprawdzać skalę zjawiska i szybko się załamałam

. Trawa schodziła sama, mogłam ją rolować, bo nic jej nie trzymało

. Nieliczne trawki, którym zostały korzonki, wychodziły z niej jak bluzka zdejmowana przez głowę

. Pierwszego dnia wywiozłam z 10 taczek do lasu...
Wczoraj kolejne kilka taczek wywiozłam i zlokalizowałam kolejne ognisko zjedzonej trawy

, stamtąd dwie taczki

i dziś rano już wyglądało tak
Najgorsze jest to, że trawa została zjedzona głównie tam, gdzie mi pasowała i chciałam ją zachować

. Na samą myśl o odtwarzaniu trawnika w środku sezonu robi mi się słabo

. Wiem już na pewno, że całości nie odtworzę, muszę powiększyć rabaty, ale jak ogarnąć ten nieregularny, zjedzony placek - nie mam pojęcia

. W dodatku jestem pewna, że robactwo jest wszędzie, po prostu w tych miejscach zgromadziło się ich więcej i zastanawiam się, czy się nie złamię i nie zastosuję jakiejś chemii

. Chociaz podobno nic nie działa na te najstarsze i największe larwy, w dodatku jest za sucho na jakiekolwiek działania

. Dziś wieczorem dalej zdejmuję - ile zejdzie, robactwa nazbierałam już pół wiadra budowlanego

, od malutkich centymetrowych do 5cm koni

. W środku tak trudnego sezonu taka niespodzianka, to można się załamać
No to się pożaliłam, teraz parę kwiatków dla równowagi