ok, doceniam
Ale musicie mnie wspierać duchowo przynajmniej

Cześć Gosiu. Ciekawa jestem czy nadal myślisz o mini oczku? Jeśli tak to i ja wtrącę swoje trzy grosze. Też miałam kiedyś taką dziurkę z wodą, w takiej metalowej starej balii. Była u mnie chyba ze 3 lata. Co roku wiosną wylewałam z niej wodę i czyściłam, miałam w niej lilię wodną, sit, babkę wodną, ponieważ była w bardzo słonecznym miejscu to woda bardzo się nagrzewała, były glony, ale nie było w niej ryb dlatego wlewałam do wody środek przeciw glonom. Nigdy nie zauważyłam w niej larw komarów i nie utopiło mi się w niej żadne zwierzątko. Zostawię Ci zdjęcie jak to u mnie wyglądało, jak będziesz chciała to zdjęcie później usunę.

Iwona lepiej od razu napisz czym się to skończyło

Marta o oczku zawsze marzyłam było takie małe dopóki dzieci były małe teraz oczywiście mam większe oczko i już myślę o powiększeniu go jeszcze

o takim czymś myślałam. A co robiłaś z roślinkami zimą ?

Margo2 napisał:
no właśnie nie bardzo:(
Moja mama ma kastry pod rynnami, jako pierwszą linię łapania deszczówki i niestety musi je regularnie czyścić z utopionych żab i różnych myszowatych:(

Iwonka, dlatego chcę spróbować. Zawsze mogę zlikwidować, jeśli coś się zadzieje,
Pamiętam Twoje oczko, zawsze mi się podobało
U mnie raczej woda nie będzie się nagrzewała tak bardzo bo to miejsce jest cieniste. Słońce jest tylko bardzo wczesnym rankiem i późnym popołudniem.
Jeśli jakiekolwiek rośliny będą to pistie.

Marta, ja nigdy nie marzyłam o oczku. Raczej się to nie zmieni. Te oczka bardziej robię dla widoku niż w jakimś innym celu. A podobają mi się tylko takie malutkie. Chyba, że jak mówiłam takie cos jak u Verci, ale u mnie to nie wchodzi w grę, bo m. nie wyrazi zgody.
Zresztą to też robię jak zwykle po cichu. Poczekam aż wyjedzie na dłużej
Ale nigdy nie mówię nigdy. Może i u mnie coś w tym temacie się zmieni.

Janko, ciekawe dlaczego u Iwonki zwierzaki nie tonęły, a u Twojej mamy tak.
Zobaczymy jak mi pójdzie.

janka.p napisał: To straszne. A nie można by tego jakoś przykryć?

Iwonki zdjęcie obrazuje to, o czym pisałam. Dzięki dużym, stabilnym doniczkom z roślinami, posadowionymi płytko, jeśli coś wpadnie, może wydostać się na brzeg.

Czyli, muszę spłycić to oczko i sprawa załatwiona
Włożę dużą doniczkę odwróconą do góry dnem, powinno wystarczyć

Gosiu -latem skąpisz nam zdjęć a tyle masz cudnych roślin , chociaż teraz również z przyjemnością je oglądam

edyta napisał:
to niestety nie zależy ode mnie.

Ave napisał: Ewa w pierwszym roku lilię zabrałam do garażu, trzymałam ją w wiaderku z wodą, w drugim roku została w oczku, trzeciej zimy nie przeżyła, a sit, babka i kaczeńce zimowały na dworze.

Gosiu masz rację taką małą dziurkę w ziemi łatwo zasypać, a żeby ewentualne żaby które skorzystają u Ciebie z wody mogły łatwo się wydostać można włożyć do wody kawałek gałęzi i bez problemu wyjdą wtedy z wody. U mnie tak jak napisała Edyta tą podporą były doniczki z roślinami. A żeby nie było larw komarów w wodzie można wrzucić do niej kawałek pływacza zwyczajnego, to taka owadożerna roślina wodna, jakby co to służę sadzonką na wiosnę.

Żanetko, wcale nie skąpię. Teraz po prostu tęsknisz do takich widoków i chętnie je oglądasz.
Latem jest ich za dużo.

Iwonka, nawet nie wiedziałam, że jest taka roślinka. Bardzo chętnie przyjmę ją przyjmę.
Już nie mogę się doczekać wiosny, żeby sprawdzić jak to będzie wyglądało w realu, a nie tylko w mojej głowie.

Pogoda w weekend była super, więc wyszłam w sobotę trochę popracować w ogrodzie.
Powycinałam co nieco ale ziemia i liście na rabatach zmarznięte, więc za bardzo się nie rozpędzałam z tą pracą.
Mimo to od razu człowiekowi raźniej się zrobiło jak się troszeczkę w ogrodzie poruszał.
Niestety zdjęć wiosennych nie zrobiłam.

Oj tak! Słońce i kilka stopni w plusie i już jak wiosna! Ja też podłubałam w ogrodzie, nawet dziś jak sobie zrobiłam przerwę w pracy. Bardzo miło popracować w ogrodzie po przerwie!
Piękne róże pokazujesz. dziś przyjrzałam się swoim. Większość przezimowała w dobrej kondycji. A u Ciebie?

Co do róż to ja się wstrzymuję z opiniami o swoich. W ubiegłym roku o tej porze były super, a potem, na progu sezonu cięłam większość przy ziemi...

U mnie róże na razie wyglądają rewelacyjnie.
Na razie nie widać żadnych strat, zobaczymy jak wszystko zacznie się budzić do życia.
Ewo, na moje róże takie niskie cięcie podziałało rewelacyjnie. Zawsze żal mi takiego cięcia, a okazuje sie, że tak właśnie trzeba.

Mnie było trochę szkoda, bo po wycięciu poczerniałych gałęzi krzaki róż dłużej się zbierały i jednak zdrowych łodyg było mniej więc i mniej kwiatów, zobaczymy jak poradzą sobie w tym roku. Generalnie róże bardzo lubię, ale są to jednak rośliny bardzo wymagające (jak na moje piachy) i ich ilości w moim ogrodzie raczej nie będę powiększać. Z czasem nauczyłam się trzymać w ogrodzie to, co sobie u mnie jakoś radzi, a to co mi się podoba (ale sprawia kłopoty) mogę oglądać i zachwycać się u innych

Gosiu przepiękne wspomnienia tęsknię strasznie do takich widoków a na razie rozrzucam śnieg

Ewa, ale ja też mam piach. Przynajmniej miałam. Od kilku lat stosuję wiosną biohumus i mam wrażenie, że jakoś ziemi się poprawiła.
Ja na róże nie mogę narzekać jesli chodzi o obsługę. Najwięcej pracy jest wiosną przy cięciu. Poza tym nic oprócz wycinania przekwitniętych kwiatów nie robię. Nawet oprysków.
Może nie ma spektakularnego kwitnienia, ale mi wystarcza.
U mnie własnie po takim bardzo krótkim przycięciu bardzo ładnie się rozgałęziły.
W sumie mam ich ponad 50, zmniejszam ich ilość co roku, ale nie ze względu na kłopotliwość, a na co raz większy cień.


Jak tam u Was po wichurach?
Mam jedną stratę.
Złamał mi się cyprysik nutkajski przy płocie.
Pusto strasznie się zrobiło.
Jesienią wycięłam jodłę kalifornijską, bo bałam się właśnie, że wichury ją złamały