Jak widzicie trochę za bardzo przejąłem sie tytułem wątku i jakoś idzie mi on jak krew z nosa. Dzisiaj wiele nie napiszę. ot tak na rozkręcenie. Potem sie zobaczy jak tam wena lub natchnienie pozwoli. Zdjęcia troszkę archiwalne. Pokażę Wam Mojego nowego hopla czyli róże perskie.



Ta co prawda nie perska, ale dorównuje im urodą

No nieźle Jurku! Wpadłeś po uszy! Mam nadzieję, że jest ich ograniczona ilość i większość z nich już masz?

Semper napisał:
I to rozumiem! . Bardzo mi się ten kierunek podoba. Bardzo, bardzo!

Przepiękne róże perskie! Myślałam o nich i pewnie kupię w przyszłym sezonie dwie. Najbardziej spodobały mi się te białe z różowym i fioletowym oczkiem. Cudne są ...

Ale piekne Jureczku te róże

Juź prawie była w moim koszyku...ale jeszcze się zastanawiam gdzie ją wsadzić, są bardzo urodziwe

Jak wiadomo zimą ogrodnicy, a w dodatku emeryci trochę szukają jakichś zastępczych zajęć. Jak wiecie jedną z Moich pasji jest historia Moich Górek, w tym też ta trochę irracjonalna opowiedziana legendami. Sporo ich Wam już opowiedziałem w tym wątku. Wiele z nich znajduje się w książce, którą ostatnio nabyłem. Jest tu jeszcze parę takich, których nie znałem. Postaram się coś wyszperać. Macie ochotę?



O ogrodzie też coś będzie

Semper napisał:
No też pytanie
No pewnie, że uprzejmie prosimy o wypełznięcie z tej dziury i opowieści!

W pierwszej chwili pomyślałam, że to Twoje Jurku dzieło...

Chociaż i za odtwarzanie też będę wdzięczna

Jurku oczywiście że chcemy. Zawsze piszesz ciekawie.

No to ile osób musi Cię zachęcić? Ja czekam niecierpliwie na kolejne legendy!

Ziemia Kłodzka jest bogata w różne historie . Okazuje się, że także mieliśmy swojego smoka. Miejsce akcji to piękne Góry Bialskie i niewielki szczyt o nazwie Łysiec. Jest tam grupa skalna zwana Trzema Siostrami. Ich mężowie pracowali w lesie jako drwale . Pewnego dnia nie wrócili do domu, a po wsi rozniosły się wieści, że na na tej górce zamieszkał okrutny smok i grasuje po okolicy. Mimo tego kobiety postanowiły wyruszyć na poszukiwania. Gdy dotarły na polanę pod szczytem pojawił się nagle stwór tak przerażający, że kobiety ze strachu skamieniały i to im zostało do dzisiaj. Tymczasem ich mężom udało sie uciec ze smoczej jamy i teraz oni szukają swoich pań. Podobno w okolicach Walentynek można ich spotkać w okolicy.
Co do smoka to skończył on podobnie jak ten bardziej znany krakowski. Sołtys z pobliskiego Gierałtowa niejaki Hinko nafaszerował krowę (ponoć ulubiony przysmak gada) smołą oraz siarką po czym podrzucił stworowi. Ten z chęcią przyjął darmowy poczęstunek. Jak wiadomo żarłóczność jest raczej szkodliwa dla zdrowia. Smok trawiony zewnętrznym ogniem upadł na szczyt góry, który się rozdarł na pól. Hinko podpalił wokól las , a wraz z nim spłonęła skrzydlata bestia. Od tego czasu w okolicy szczytu nie chce rosnąć żadne drzewo.
Chciałbym tylko przypomnieć o Moim wątku poświęconym legendom o roślinom. W pracą nad nim wsparła Mnie Kasia i zamieściła piękną opowieść o tawule.

Nawet gdyby Hinko lasu nie podpalił, smoka pokonałaby zgaga. Tak jest po siarce, w postaci np wina oraz z pewnością przyprawionej nią krowy
Dzięki Jureczku!