O ja bardzo lubię takich pogromców , dokładnie taki sam pogrom, codziennie wieczorem na mojej głowie uskutecznia Ciumkała, ta z awatarku, koty są specjalistami w dziedzinie fryzjerskiej

Super filmik i jak tu używać powiedzenia "jak pies z kotem"

Wanda z Tośką to najlepsze psiapsiółki.
Wanda zaliże psa na śmierć, a Tośka dzieci.
Ja- Tośkę (może niekoniecznie zaliżę) i jakoś tak to w kółko leci

Tych trudno nazwać asystentami, ale ich rola w związku z ogrodem jest ogromna. Kompostem z obornika mogłabym pół województwa obdzielić...
Tu demonstrują ogromne zainteresowanie faktem, że się pojawiłam...







Ale jak się chlebek pokaże, to się pchamy

Zdecydowanie asystenci!
Kosiarka w czasie pracy :bi

Zuza,na przedostatniej fotce myślałam,że to nasza Lotka, . Ile masz koni?
Dianuś a Twoja kosiarka ma letni garniturek?

Tak, bo muchy przeszkadzaja w pracy! Ostatniio jednak glownie pryskam, bo Jerry to istny Hudini, potrafi wylezc z kazdego kantara, wdzianka i maski od much mur

Dianuś a słyszałaś,że Jasiowi w ubiegłą sobotę koń z pod tyłka uciekł?

Nie! Jak to sie stalo?

Ja z kolei mam z Jerrym klopot. Od czwartku, po robieniu kopyt przez kowalke, okulal na przod. Dzis przyjechala znowu, sprawdzila i stwierdzila, ze to efekt zielonej trawy (ochwat). Jerry jest koniem poochwatowym, zajelo nam rok wyprowadzenie jego kopyt na prosta. No i ze powinnam zalozyc mu specjalne buty. W pogoni za butami odwiedzilam dwa sklepy, w koncu znalazlam w drugim, za 155$ za pare. Potem zrwy do weterynarza, bo kowalka miala porozmawiac jakie leki mozna mu podac, przeciwbolowe, i okazalo sie ze spoznilam sie trzy minuty i pocalowalam klamke. A wiec musze pojechac jutro z rana.
A w tej chwili studiuje instrukcje obslugi butow

Udalo sie zalozyc, jak dostal miche Mialam troche problemu z wkladkami, ktore chronia peciny, ale dalam rade. Teraz Jerry chodzi podnoszac wysoko nogi jak Tennesee Walker na show!

To był mój najwspanialszy asystent Misiu. Nie ma go już od dwóch lat , a nowe pokolenie dopiero się przyucza .

Planta napisał: Wybrał się z koleżanką nowicjuszką na spacer do lasu,za nimi prawie na ogonie Lotki jechał samochód.Lotka się wkurzyła i ruszyła galopem,Jasiu miał ją na uwiążie,nie utrzymał,ściągnęła go z Fukska i poszliiiiiii w siną dal.Wszystko po dwóch godzinach wróciło do normy a konie na padok
Tak się zastanawiam nad tym ochwatem i nie bardzo mi pasuje,że od trawy trzeba mu chyba przestać dawać inną karmę poza trawą i odrobiną siana.

Dzis bylam u weta. Jerry ma zakaz jedzenia swiezej trawy i ziarna. Dostalalm paste dla niego do podawania przez tydzien (Phenylbutazone), a potem zadzwonic do niego, czy objawy ustapily. Pierwsza dawke podalam od razu po powrocie-ni emoge powiedziec zeby przyjal z wdziecznoscia, leb zadarl i przysieglabym, ze kark mu sie dwukrotnie wydluzyl
Biedak jest zamkniety na padoku kolo stajni, bo tam nie ma trawy. Zreszta niezbyt chetny do chodzenia. Jutro jade po bele siana. Wet postraszyl mnie, ze w powaznym stanie musialabym go uspic, wiec wole zeby sie tydzien przemeczyc i zeby mu sie polepszylo.
Do butow juz sie przyzwyczail, teraz tylko co jakis czas wacha z niedowierzaniem (naprawde tak mi nogi czuc?"
PS. Wet na oczy konia nie widzial, tylko oparl sie na tym co kowalka powiedziala. A ja dalej mysle, ze za mocno wybrala podeszwe i poochwatowiec teraz to czuje. Bo jakos tak dziwnie, ze po jej wizycie i werkowaniu to sie zaczelo

Mam nadzieje, ze maz sie nie potlukl zbytnio? I kolezanka nowicjuszka tez? Pozdrow go prosze ode mnie!

Trochę boli go bark, na szczęście nie wybił go sobie.My też wczoraj mieliśmy wizytę weta.Sezonowa szczepionka i osłuchanie Fuksa bo znowu zaczął tak sucho kaszleć.
Płuca ma czyste ale powiększone węzły poniżej uszu. Wetka twierdzi,że to jest alergiczne i kazała podawać codziennie 20 ml jodyny rozpuszczonej w wodzie.W sumie ma wypić około 500ml jodyny.
Nie chciałam nic wcześniej pisać ale czytając o kopytach Jerrego jakoś tak mi przyszło na myśl czy aby kowalka nie naruszyła mu strzałki.Pewnie dobrze by było aby wet obejrzał te kopyta.

Zobaczy we wtorek, jak skoncze podawac leki. Dzis, z niechecia, ale jednak szedl na uwiazie. Mysle ze buty pomagaja, bo nie pomagaja amortyzowac ciezar. Dve przywiozl bele siana i Jerry jest z nia zamkniety w korralu.
Kowalka jest przekonana o swojej wiedzy, a wet to jej znajomy.
Nie chce stracic konia, bo weszlam miedzy wrony...

Konie mądre i piękne uwielbiam patrzeć na te zwierzęta

Jolu piękny Misiu , szkoda że za tęczowym mostem, ale niestety nasi przyjaciele żyją za krótko

Romciu Qni jest 7 sztuk W tym Plomba 32 lata - na emeryturze i kulawy kuc walijski Kurka z połamanymi przy porodzie nogami (przez wredną matkę) na dożywociu.
Dobrze, że Jasio miał lądowanie bez większych szkód.

Musze sie podzielic radoscdia: Jerry chodzi juz praktycznie normalnie. Od czterech dni ma buty, od trzech dostaje lek. Nadal jednak jest ograniczany do 3/4 dnia w korralu, 3 godziny na pastwisku. Tak bardzo sie ciesze!

Zuza,to macie co robić,nasze konie też są z tak zwanego odzysku,jeden miał ochwat i szedł na rzeź a drugi żył w takich warunkach,że żal było patrzeć.Wcześniej niewiele mieliśmy z końmi do czynienia.Pierwszym koniem w naszym domu był kuc Feliński ,którego wnuczka dostała od nas na komunię i tak to się zaczęła nasza przygoda z końmi.Mój M naukę jazdy konnej rozpoczął po pięćdziesiątce.Dzisiaj świata poza swoimi rumakami nie widzi.
Dianuś,cieszy mnie Twoja dobra wiadomość. Oby jak najszybciej mógł zdjąć te wizytowe trzewiki

Romciu W. nauczył się jazdy konnej po czterdziestce i nawet złamany obojczyk oraz prawie odgryzione ucho nie zraziły go do tych zwierzaków

Moi najcudowniejsi, najmilsi i najbardziej łobuzerscy asystenci :