Skracając przyrosty na młodych sosnach (chcę, by się nieco zagęściły, bo przyrosty wybujały, jak licho), zauwazyłam małe gąsieniczki masowo je okupujące. Miejsce żerowania nie miało igieł, usychało. Zmartwiłam się i przejrzałam wszystkie iglaki w okolicy. Okazało się, że szkodniki występują tylko na sosnach i
są to gąsienice borecznika rudego.
Natychmiast kupiłam preparat Decis i małym opryskiwaczem, miejscowo spryskałam miejsca żerowania. Po dwóch dniach, po ponowymym przejrzeniu moich sosen, stwierdziłam, że nie wszystkie gasienice udało mi się usunąć, konieczny jest więc drugi oprysk. Wiatry i mżawki przeszkadzają mi w tym a czas pili, bo nie mozna dopuścic by z gąsienic wylęgły się dorosłe osobniki, które rozpełzna sie na cała działkę.
W Wikipedii napisano:
{Borecznik rudy] Owad ten występuje w lasach na wyżynach, zasiedla przeważnie młode drzewka sosny pospolitej, kosodrzewiny, sosny czarnej, limby, wejmutki i innych sosen. Preferuje drzewostany rosnące na ubogich siedliskach w dobrze nasłonecznionych miejscach.
Czyli moje Sławojkowo jest idealnym siedliskiem dla tego owada. Jaja są składane bezpośrednio na igłach, więc po wylęgu., gąsienice mają jedzenie podane na tacy. Wyczytałam też, że najadłszy się do woli, zaczynają prząść kokony i w sierpniu/ wrześniu przepoczwarzają się w dorosłe osobniki. Może gdybym zastosowała oprysk olejowy, nie zdołały by się wylegnąć.
Zapewne, gdyby nie to, że chciałam, by moje sosny się zagęściły, nawet nie zauwazyłabym skupisk tych niewielkich gąsienic. Spójrzcie więc na swoje sosny, czy nie ma na nich śladów żerowania -
miejsc bez igieł, zaschniętych młodych przyrostów.