Ewciu, u nas nadal leje. Jak nie w dzień, to w nocy, a jak nie w dzień albo w nocy, to całą dobę... Dziś, po nocnym deszczu od rana słońce cudowny widok, tylko trochę zimno rankiem było, tylko 8*C, teraz jest już 14*.
Ślimaków też mam jak co roku, nadmiar. Niebieskie granulki mokną na deszczu, a ślimaki je ignorują.



Pojawiło mi się w ogrodzie dużo żab, z czego się cieszę, choć one raczej ślimaków nie jedzą, to może skutecznie zredukują ilość komarów, bo przy tej pogodzie będą się mnożyć na potęgę.



A co widzi taka żaba w moim ogrodzie pod lasem? Chaszcze










Idę podjąć próby ratowania hosty 'Stained Glass'

.

Obrzydliwe są te ślimaki , że ich jakaś zaraza nie wytłucze U nas też dzisiaj
Spodobało mi się ujęcie ogrodu z poziomu żaby

Marysiu, u mnie już po słoneczku, od godziny pada deszcz....







Kocimiętkowy czas


A kotek w okienku pokrywa się rdzą


Mieszko I


Kwitnie też Królowa Jadwiga, zaczyna Calsap i Królowa Bona, a wciąż pada i pada... Kwiaty umęczone deszczem...

U mnie też pada na zmiane ze słońcem Chwasty to lubią. Cudne paprocie i wszystkie poopisywane. Ja nie za bardzo się orientuję, co mam. No może trochę.
Pięknie kwitną chaszcze. U mnie dąbrówka zakwitła kwiatkiem wysokości ponad 40cm wyłaniając się właśnie z chaszczy.

Ewcia u mnie tez prawie codziennie pada nawet nie ma jak nacieszyć się kwitnieniem a o temperaturach nie wspomnę

Efciu -dzień bez deszczu to stracony dzień ......u mnie tak samo ,fajne znaczniki do paproci wypatrzyłam a kotek w okienku

Wcale ta podkrakowska nie jest taka spokojna. Stale coś tam się dzieje, jak to w ogrodzie. A przez ten deszcz to już w ogóle trudno o spokój. Ewo, bardzo oryginalna ta paproć na pierwszym zdjęciu. Co to za jedna? Wpadła mi w oko, prezentuje się u Ciebie bardzo elegancko.

Rajska Ewciu - piękne masz te paproty. I ta rabata z nimi taka klimatyczna. Zastanawiam się jak ci się sprawdzają na niej te obrzeża z drewna ? Bo też o czymś takim myślałam - miały tam być hosty i paprocie, bo to w cieniu, ale czy to nie będzie za duża zachęta dla slimaków ?

Jeśli chodzi o deszcz, to u mnie ostatnio warunki podobne do tych w podkrakowskiej .
Mam w zapasie 50 mb linii kroplujacej i póki co, nie planuję jej rozciągać.
Bardzo szybko rdza zabrała się za kotka, fajny pomysł, mam kilka ram okiennych, co by tu wymyslić
U mnie też są drewniane obramowania i myślę, że to nie zachęca ślimaków,
bo one i tak czają się w pobliżu smakołyków (na pewno pozwala łatwiej je zlokalizować ).

Ewciu, i mnie wpadła w oko ta paproć w lekko żółtawym odcieniu (chyba że kolor monitora przekłamuje).
O deszczu nawet nie wspominaj... sąsiedzi nie pamiętają takich szkód, choć przeżyli powódź w 97.

Tomku, Lukrecjo, paproć to Cyrtomium Fortune'a 'Clivicola', wątek o nie mamy >>> TUTAJ <<<. Nie wiem dlaczego u mnie jest tak bardzo żółta. Na początku myślałam, że jej coś dolega. Dawałam obornik granulowany, ale koloru nie zmieniła. Rośnie bezproblemowo i widać ją z daleka, choć jest niska i płaska jak naleśnik.



Jak się jej zrobi zdjęcie z bliska to jest bardziej zielona



Miłko, paprocie podpisane, bo jeszcze nie zdążyły znaczniki zblaknąć. Z czasem znikną, a ja może już się nauczę tych dziwnych nazw Choć nie jestem pewna
Wietlica japońska 'Silver Falls'


Danusiu, u mnie dziś bez deszczu Przyjechałam z pracy i przed 17 wpadłam na rabatki. I od razu mnie targnęło nerwami: jarmuż zeżarty, fasolka zeżarta.... wrrrrr
Posadziłam po raz drugi cukinię i dynię. Może się uchowają...
Ale dzięki bezdeszczowej pogodzie upajam się zapachem lilaków



Żanetko, jeśli piszesz o moich znacznikach paprociowych, to były razem z paprociami kupione... no chyba, że gdzieś widziałaś inne...Kotek z dnia na dzień robi się bardziej rudy... to mój pierwszy rudy kot



Ewciu, tak jak pisze Ela, nie zauważyłam większej inwazji ślimaczej... od lat jest ich masa niezależnie od tego czy drewniane obrzeża są, czy ich nie było. Hosty są wystarczającą zachętą. Ja bardzo lubię każde drewno w ogrodzie, do tego po czasie rozkłada się, użyźniając glebę



Elu, w Twoim ogrodzie ramy okienne z wszelaką ozdobą pasowałyby bardzo Można nawet zawiesić na drzewie, zamontować w takiej ramie doniczkę i uprawiać kwiatki na parapecie Ja tak chciałam zrobić, ale nie wiedzieć czemu, oba moje stare okna nie mają górnej ramy. Muszę więc najpierw nawiercić otwory i coś wykombinować, żeby się nie wyłamały do środka


.

Efciu -ja miałam jednego rudzielca i zapadł głęboko w serce ,choć był powsinoga straszny i nie było go po kilka dni to na rosół zawsze się wstawił i zawsze chachał czyli podziękował ,ale nic dziwnego bo przyjechał do nas znad jeziora a stołował się w tamtejszym barze , obrażalski też był a jak spojrzał w oczy to serce miękło......rudzielce mają to coś.Piękna ta majowa zieleń a rabatka świetnie się prezentuje

Żanetko, moi sąsiedzi mieli rudzielca. Piękny był, a jak siedział na zielonej trawie to był cudowny Wielki jak tygrys i ja się go bałam

Macie racje, rude koty mają to coś ale że są wredne to niezaprzeczalne, mój Edul był rudo biały i potrafił zaleść za skórę.
Efciu piękna ta rabata na środku, a tam wszystkie piękne, czy paprocie czy hosty czy rodku. Nastał piękny czas.

A ja będę broniła charakteru rudzielców. Charaktery maja faktycznie, ale czy wredne?
Nie zazdroszczę pogody. U mnie od jakiegoś tygodnia pogoda się ustabilizowała. Deszcz spadł dzisiaj w nocy i rano..
Teraz świeci słońce. Tylko noce chłodne, bo w dzień temperatura 18-20 stopni jak najbardziej mi odpowiada.

Przed obecnymi kotami mieliśmy rudzielca, przybłędę, który przyszedł do nas głodny, wychudzony, z zaropiałymi oczami i został. Był straszną przylepą, nie wątpię, że go ktoś wywalił, bo musiał mieć dom. To było widać z jego nawyków. Był bardzo grzecznym, kochanym kotem. Niestety był z nami tylko kilka lat. Okres włóczęgi odbił się nieodwracalnie na jego zdrowiu, konkretnie na nerkach.

Żaden kot nie jest wredny. One wszystkie są bardzo charakterne Jedne mają usposobienie bardziej przylepne, inne bardziej indywidualne, ale wszystkie są kochane. Trzeba je tylko poznać i zaakceptować te ich dominujące cechy, wtedy znajdziemy równowagę we współżyciu

Moja Tola jest kotem, który nie lubi głaskania, brania na ręce, jak może tak robi najdziwniejsze uniki, żeby tylko człowiek jej nie dotknął. Ale pomimo tego, jest moją towarzyszką we wszystkich czynnościach jakie wykonuję. Niby niezainteresowana, ale zawsze obok



Agrestowe oczy


A jak ją wreszcie dorwę i wezmę na ręce (no, nie raz nie mogę się oprzeć temu miękkiemu futerku), to siedzi w pozie: patrzcie jaka jetem umęczona, po czym wypuszczona z rąk, ucieka z głośnym jękiem i od razu zaczyna się intensywnie myć, bo człowiek ją ubrudził

A co u mnie? Ano znowu pada... dwie pełne doby nie padało, więc co nieco zrobiłam... bardziej nieco niż coś, bo do pracy też musiałam chodzić.



Ratuję hosty spod lasu i czekam na mniej inwazyjny ślimakowy czas, może kiedyś rabata hostowa znów będzie przeżywać okres świetności. Na razie ...
Nie poddam się jednak w tym temacie, choćbym je miała hodować w pokoju Na razie stoją w doniczkach na ławeczkach i pod tujowym szpalerem, gdzie ślimaki się nie zapędzają.
Część host jeszcze została po wschodniej stronie, tutaj mają więcej słońca niż pod samym lasem. Ale nie jest to miejsce, które teraz mi się podoba...
Rododendron Łokietek wypadł, kilka host wykopałam i zostały puste miejsca, w które nie wiem co nasadzić... Myślałam o klonikach, jednak będzie im tutaj, mimo wszystko, za ciemno.


Mimo niezbyt ciepłych nocy, zaczynają kwitnąć rododendrony. I pewnie dlatego, że do tej pory było dość zimno (nocami tylko 5-9*C) kwitną prawie jednocześnie wszystkie. Oczywiście Jadwiga jest już całkiem rozwinięta, a Jagiełło dopiero w pękających pąkach, ale w ubiegłym roku, zakwitł jak Jadwiga już przekwitła.





Przy rodkach bzyczą futrzaste





Po przeciwnej stronie ogrodu, wdzięczą się jeszcze małe i pędzone: Calsap, Roseum Elegans, Peter Alan i całkiem już dorodny, trzyletni Mieszko I





Na środkowej pękają już pąki Hachmann's Charmant



Ślimaki zabrały się za irysy. Większość rozrośniętych kęp ma po jednym kwiatku, bo odgryzają pąki przy samej łodydze



Na pewno (jeszcze) nie jedzą tawułek i kloników... w tych roślinach nadzieja, że jakoś zapełnią luki poślimacze

Ja wrócę jeszcze do kotów, pewne że każdy to indywidualista ze swoim charakterkiem, jedne łagodniejsze uznające człowieka za bratnią duszę, inne władcze które na różne sposoby potrafią wymóc na człowieku to co im się należy (taki był Edul), inne o dzikej naturze wolą tylko podglądać człowieka (jak Twoja Tola). Miałam tyle kotów i żaden nie był taki sam. Teraz mam staruszka którego biją wszystkie koty jakie były i są, zawsze taka ofiara losu czekająca na swoją kolejkę do kolan, miejsca i czasami miski choć tutaj raczej panuje równość.

A teraz rodki i hosty, zachwycam się nimi u Ciebie, podziwiam i martwię co te ślimory robią z Twoim ogrodem. Cóż, ktoś stwierdził że każdy ma swojego szkodnika z którym toczy nierówną walkę i to się chyba zgadza, niestety.

Ewcia po pierwsze to zachwyca mnie tamaryszek uwielbiam tę chmurę kwiatów u Ciebie u siebie już nie wcisnę rabatka z rodkami coraz piękniejsza ja mam coraz więcej azalek japońskich własnie kolejną zamówiłam i ma do mnie przyjechać

Ja nie lubię kotów, zwłaszcza w ogrodzie. Sporo mi poniszczyły i strasznie paskudzą. Za to one lubią mnie mimo wszystko Koty na zdjęciach są całkiem urocze
Widok otwierających się rodków uroczy. Jak ja lubię ten okres