Skoro podjazd zrobiony, to masz przynajmniej jasno określone granice, gdzie możesz ogrodować

.
Jakoś nie wierzę w rezygnację z pelargonii, choć wierzę w chwilowe zwątpienia.
Ja znacznie ograniczyłam koleusy, ale nie byłam też do nich jakoś przywiązana, przyszedł mrozik i ..... już po nich.
Pelargonię miałam jednej odmiany, choć w kilku egzemplarzach; od zlotu mam już 3 odmiany ....

.
Wniosłam je na zimowanie do pomieszczeń już jakiś czas temu, zauważyłam, że coś podgryza liście.
Znalazłam dwie zieloniutkie jak groszek gąsienice, wyniosłam je na zewnątrz zadowolona, że po problemie.
Za jakiś czas zauważyłam znowu ślady żerowania, przeoczyłam maleńkie siostry wyniesionych.
Teraz znów są na liściach inne ślady, okrągłe otworki, to coś innego, czego nie umiem wytropić.
OMG, jak Ty sobie radzisz z takimi problemami przy tylu pelargoniach????