Wiesiu z ognikami na razie problemu nie ma ale to pewnie dlatego że rosną w najsuchszej części działki, na najbardziej nieurodzajnej ziemi przy jałowcach.
Tylko jedna sztukę posadziłem na skarpie przy sumaku i chyba będę musiał się go pozbyć bo ma tam faktycznie zbyt dobrze i mocno rośnie.
Majko, Aniu myślę że potencjalni sąsiedzi to jeszcze kwestia bliżej nieokreślonej przyszłości. Działki się dopiero dzielą a do znalezienia potencjalnych chętnych droga daleka.
Zresztą nie wygląda na to by właściciel miał zamiar budować tam drogę dojazdową i uzbrojenie, a w naszej miejscowości jest sporo uzbrojonych nieruchomości czekających na klientów.
Liczymy więc że niezbyt szybko ktoś zacznie się budować na przeciwko.
Miłko też mam z dzieciństwa takie wspomnienia dotyczące śnieguliczek. Zresztą nie tylko ja i Ty to robiliśmy.
Dziś wpadła na chwilę Basia z Jasiem i jak przechodzili koło śnieguliczek to Jasiu zerwał jedną kulkę i rozdeptał
Rankiem mieliśmy kolejnego niespodziewanego gościa w ogrodzie. Tym razem nie zająca choć również futrzaka. Zazwyczaj po naszym tarasie przechadzają się koty sąsiadów ale dziś zawitał rudzielec.
Najpierw zaczął dobierać się do butów stojących przy drzwiach tarasowych ale zapach wydobywający się z ich wnętrza chyba go odstraszył. Zawsze podejrzewałem, że rzadkie mycie może przynosić korzyści...
Później nos skierował go do stojącego nieopodal gara z rosołem i bezczelnie próbował załapać się na krzywy ryj na obiad. Na szczęście garnek był przykryty i ciężki więc nie zdołał go sforsować ani zabrać ze sobą.
Nie przejął się tym specjalnie bo spodobały mu się nasze meble tarasowe. Nie omieszkał więc na nie wskoczyć i zbadać ich funkcjonalność. Połaził, poskakał, a na koniec zobaczył rosnące u góry winogrona.
Jako prawdziwy smakosz ptactwa miał chyba ochotę na trochę winnego trunku. Niestety owoce były zbyt wysoko więc nie udało mu się ich spróbować.
Urażony machnął rudą kitą i ruszył w głąb ogrodu.