Miłeczko, już macham.
Co do astrów, szkoda, bo wydaje mi się, ze fajnie- po odpowiednim dobraniu kolorystycznym- mogłyby służyć jako zasłaniacz łydek większym daliom. Małe kwiaty astrów i duże dalii- nie fajnie by było? Rykowisko miałam za płotem, całe szczęście, ze tylko kilka nocy. Byki tak buczały, ze spać nie szło.
Serdecznie zapraszam wiosną.... W sumie, to zaproszenia nie musisz oczekiwać.
Isiu, z Twoich cieszę się i ja, zwłaszcza, że nie mogłam być na zlocie. Kopalismy kilka host, ale największym powodzeniem cieszyła się
Afterglow. Bardzo proszę, dodaj od czasu do czasu jej fotkę w wątku merytorycznym.
Danusiu, dzięki za słowa uznania.... Żeby nie było tak łatwo, zagoń Piotrka do roboty, bo zamierzam was nawiedzić w przyszłym roku.
Swietko, dziękuje za wasze odwiedziny, było mi bardzo miło. Szkoda tylko, że pojawiliście się we wrześniu, kiedy część roślin już nie wyglądała zbyt ładnie. Ale to jest do nadrobienia.
Dziękuję za hortensję.
Margotku, podmurówka nie tylko jest wylana, ale stoi na niej już ceglany mureczek... Za nim posadzone są rośliny- oczywiście moje ukochane- ciemierniki, paprocie i hosty, ale same gatunki, nie odmiany. Fotki z tej budowy zamieszczam poniżej.
Basiu, jesień, owszem dość ładna, ale też pracowita i to pod różnymi względami- nie tylko w ogrodzie.
Tomku, Ty mnie tu tego Rockiego nie wklejaj, bo odwiedzający padną na zawał serca, jako ja niemal padłam.
----
Wraz z opadami, które zaczęły nas nawiedzać po połowie października, pojawiły się w naszych lasach grzyby, a jak grzyby, to oczywiście... Daga. Córa jest tak spragniona, nie tyle grzybów, co chodzenia za grzybami, że wykupiła bilety na samolot i fruuu.... Przylecieli w trójkę- rodzice i Polcia. od tego momentu rozpoczęła się grzybowa karuzela
... Dwa razy dziennie wyjeżdzali (czasem wyjeżdżaliśmy) do lasu, a resztę czasu zajmowało czyszczenie, gotowanie i konserwowanie. Ten ostatni obowiązek spadał głównie na mnie, wiec wyjazdy popołudniowe odpuszczałam, poświęcając się przerobowi. W sumie, zakonserwowałam w zalewie octowej ponad 30 słoiczków i kilka w słojach 0.9l, jako smażone a sosik.
Nie obeszło się też bez smażonych kani
Szczerze pisząc, gdy wyjechali, odetchnęłam z ulgą, że już nie muszę mozolić się nad umorusanymi maślakami.
Tak więc do końca października niczego w ogrodzie nie grzebnęłam, a powinnam, bo miałam jeszcze trochę roślin do wysadzenia np cyklameny z Sadzawki, ciemierniki od Petersów i trochę host, same gatunki, które sprowadziłam z rożnych europejskich szkółek. Tyle dobrego, że stanowiska dla nich miałam już przygotowane za ceglanym murkiem, o który pytała Margotek.
Jego budowa szła powoli, na raty, ale pogoda dopisywała, wiec udało się go w większości ukończyć. Planujemy dołożyć jeszcze z dwie warstwy cegieł, ale to można będzie zrobić np w lutym. Tak to wyglądało na początku i w połowie października
Pogoda pogorszyła się, ale udało mi się wysadzić rośliny z przyszopia i teraz już śpią pod warstwą opadłych liści.
W innych, mniej 'liściastych' częściach ogrodu, zimozielone rośliny wyglądają zupełnie nieźle, mimo przymrozków i opadów. szczególnie ładnie wyglądają paprotniki i języczniki, oraz rośliny z rodzaju
Disporopsis
Niektóre hosty, te bardziej odporne a jesień- starają się do końca walczyć, jak 'Wolf'
Generalnie, ogród jest już dość bury, chociaż ratują go niektóre krzewy- jeśli nie liśćmi, to jaskrawymi owocami
Teraz od kilku dni mamy prawdziwą ciemnicę i niewielkie przymrozki o świcie. Póki co, daję sobie czas na odpoczynek od ogrodu, chyba, że nagle znów zrobi się cudownie.... Wtedy zabiorę się za uprzątanie żołędzi, bo tego roku znów mam ich zatrzęsienie.