Mam 4 Miskanty i jakieś tam różne, małe trawki. O ile wszystkie te maluchy nie stanowią problemu, to Miskanty strasznie śmiecą po sezonie, kiedy są już suche. Cały ogród miałam zaśmiecony, wiatr roznosił trawy wszędzie. Makabra po prostu. W tamtym roku wkurzyłam się i przycięłam je jesienią nisko i już, choć wiem, że nie można.
![:unsure: :unsure:](/media/kunena/emoticons/unsure.png)
Dwa wypadły po zimie i zostały te cztery najsilniejsze. Usunięcie dużego Miskanta to też nie takie hop siup.
![gwizdac gwizdac](/media/kunena/emoticons/2gwizd.gif)
Silny facet miał mega problem. A podzielić wielką kępę to już się nie dało. Jak Wy sobie dajecie radę z taką ilością traw? Ile to musi być sprzątania od jesieni do wiosny...
Lubię trawy. Na początku ogrodniczej drogi lubiłam je bardziej. Wyglądały pięknie na obrazkach, zdjęciach, w trakcie sezonu. Opisy w samych superlatywach. Dziś jednak wiem, że więcej traw u mnie nie będzie. Duży minus (po 4 latach uprawy) mają u mnie za późne ruszenie z wegetacją. Sterczą takie suche kikuty i rabatka świeci pustkami. Wprawdzie rosną tam inne rośliny, ale większość świeci pustką. W tym roku pierwsze ździebełka pojawiły się w maju, wyjątkowo późno. No i te śmiecenie. Nagminnie spotykam się też z takim faktem, że właściciele roślinek chyba celowo nie dodają, że oddają lub sprzedają dane rośliny, bo są tak ekspansywne i im się tak rozrosły. A ja durna zadowolona, że ktoś tyle sprzedaje praktycznie za darmo, a czasem po prostu oddaje. Sprzedawcy w ogrodniczych również wszelkie ujemne kwestie zbywają milczeniem. Jeśli się o czymś dowiaduję, to najczęściej od innych klientów w sklepie, którzy przypadkowo słuchają i mają daną roślinę. Sama też kilka razy tak zrobiłam, po czym klient zrezygnował z zakupu, przy niezadowoleniu sprzedającego, który udawał głupiego (on nic nie wie). No tak, brałam wszystko jak leci, zupełnie nieświadoma. Potem życie weryfikowało, że to kompletnie nie wpasowuje się w moją wizję ogrodu, bo nie mam tyle czasu i sił, by temperować i eliminować ekspansywne rośliny. Na stronach sklepów jest wszystko pięknie. W taki sposób popełniłam wiele błędów w ogrodzie i wiele roślin zwyczajnie wywaliłam. Fakt, mogłam też stanąć na rynku, wcisnąć komuś (jak ktoś mi) i jeszcze mieć za to kasę. O nie... Nikt mnie nie uświadomił, że Wydmuchrzyca będzie potem trudna do wyeliminowania. Nie przeczę, piękna jest, to się zgadza, ale nie chcę jej oglądać u siebie. Przelazła do sąsiada, a ja już nie mam możliwości, żeby ją na bieżąco usuwać. Czekam, kiedy mi za to „podziękuje”.
![:mur :mur](/media/kunena/emoticons/0dash2-2.gif)
Sąsiad traktuje ją kosą,a ja wyrywam co mogę. Jak się za mocno zacznie rozrastać, to sama pójdę wykopać, bo jeszcze do mnie wróci. U siebie wszystko wykopałam, bo nie dawałam rady. Z czasu coś wyłazi. W jeden sezon z jednej trawki zrobił się całkiem spory areał wielkiej trawy i wszystkie inne rośliny systematycznie zagłuszała. Nie mam sumienia wciskać tego nieświadomym czasem niczego ludziom, tak jak mi wciśnięto wiele roślin, mówiąc tylko o samych plusach. Kiedy coś oddaję, to zaznaczam, że będzie problem, jeśli nie ma się miejsca i nie przemyślało się dokładnie przeznaczenia danej rabaty. Z Miskantami było podobnie, naczytałam się, napatrzyłam, nasłuchałam, jakie to cudne, a potem rzeczywistość mnie trochę przerosła i powiedziałam stop. Są piękne, ale te co mam w zupełności mi wystarczą. I bałaganu, który narobią również wystarczy.
Turzyca włosista - chyba coś takiego też mam, bo Pani nazwy dobrze nie pamiętała. Wygląda tak samo. Kupiłam dwie trawki. Z jednego miejsca usunęłam 2 sezony temu, a mimo wszystko przy pieleniu, ciągle jeszcze usuwam ogromne ilości małych siewek. Jedna roślinka, kilkadziesiąt siewek wokoło. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę.