Biedaczysko Dioblik, mam przynajmniej nadzieje, że nie cierpi gdzieś tam. Ludzie są okrutni. Ale o tym wiesz, można by książki pisać na ten temat
Masz rację, życie bez kota... co to za życie? A dom bez kota, jest zwykłym mieszkaniem.

Od 37 lat koty ciągle przewijały się przez nasz dom, spały w łóżeczkach razem z dziećmi, córki woziły je w wózkach dla lalek, potem wnuki bywały w takich rolach. Tak zatęskniłam za tymi wszystkimi odeszłymi za tęczowy most że poszłam powspominać z łezką w oku
Znalazłam zdjęcie Edula na miesiąc przed tragedią, chodził na mogiłę Goldiego wygrzewać się na słoneczku.

Edul cudowny. Pomyśl Majko że te wszystkie zwierzaki miały u Ciebie szczęśliwy żywot ?

Widzę, że jesli chodzi o zakupy jesienne to idziemy tymi samymi ścieżkai: najpierw dostawa z Albamaru a potem róże
Moje zampowienie duzo skromniejsze ...
Trzymam kciuki za Dioblika!

jakiś pomór na forum tyle strat kocich w krótkim czasie -
A zakupy ogromne ,swoje też dziś chciałam sadzić ,ale niestety - . .

Efko a no miała szczęśliwe życie a my przy nich również. Przygarniałam każde futerko, nawet jak zamiast mruczeć wydawało wężowe dźwięki
Najbardziej tęsknię właśnie za Edulem, choć miał paskudny charakter potrafił być słodki
Wykorzystywał każdą okazję żeby wyspać się w wygodnym miejscu, wózek był pusty to trzeba go zająć



Zuziu no ja róż nie zamawiałam, mam ich zbyt dużo do przesadzenia, ale za rok to pewnie róże będą priorytetem
Moje zamówienia są łączone z potrzebami córki, ja kupowałam roślinki najwyżej po 2 szt. ona od razu po 6 szt.
Dzięki za kciuki choć raczej nie liczę na jego powrót To był kot kochający ciepełko, albo albo sztuczne solarium na biurku



Żanetko bywają takie tragiczne i smutne okresy w każdym życiu, a czasami bardzo się kumulują Kot córki, kiedyś postrach okolicy, od prawie roku żyje na sterydach z powodu jakichś wad genetycznych Maine Coon, włóczy się po okolicy, przekracza ulicę żeby u nas buszować po obejściu.



Jak pisałam zamówienia łączone z córką, ale i tak mam masę doniczek do uziemienia i do przezimowania, zbyt dużo a miałam ograniczać doniczkolandię

Majeczko no powiem Ci że poszalałas pięknie na zakupach ja juz miejsca mam coraz mniej więc tylko jakieś pojedyncze rośliny ale dobre i to

Majeczko -u mnie też sporo kotów się przewinęło ,ale rudzielca mieliśmy jednego ,przyjętego- małego z zaropiałymi oczkami i mnóstwem pcheł......wyrósł na przystojniaka i robił co chciał ,ale jak spojrzał tymi swoimi ślepiami to wszystko miał odpuszczone... , bo rudzielce coś w sobie mają..

Po Ksawerym jakoś żyjemy, większych szkód nie ma ale śmieli liściowych i połamanych gałęzi wszędzie pełno, jak się uspokoi trzeba brać się do roboty

Danusiu u mnie jeszcze ciągle dużo wolnej przestrzeni choć zapał do rewolucji zmalał prawie do zera, ot 60+ robi swoje
Żanetko rude koty są takimi indywidualistami, miałam tylko jednego takiego ale zapamiętam go do końca

Dla poprawy nastroju przy tak paskudnej aurze jesienne róże w chwili błyśnięcia
prawie same rugosy, zapach cudny

Hansa


Linda Campbell


Rotes Meer


Martin Frobisher


Martin Frobisher kwitnie a z tyłu zaowocowana Lac Majeau


George Ruf


Capricia rosnąca na tymczasie w końcu ładnie utrzymuje kwiaty, nic ją nie przypala


Sea Foam zagarnia coraz większą powierzchnię ale pozwalam jej na to

Majka czy Henri Martin ma też jasne kwiaty ja mam tą różę z kwiatami ciemnoróżowymi?
Bardzo ładna Sea Foam ma takie ciemne łodygi ,które dodają jej uroku.

Majeczko dzięki za czujność
To moja pomyłka, oczywiście że to nie Henri Martin, którego oczywiście również posiadam i ma teraz śliczna owocki, ale Martin Frobisher zaraz poprawię.
Henri Martin kwitnie tylko raz a jesienią ma śliczne, owłosione, pomarańczowe owocki



Sea Foam ma rzeczywiście ciemne krótkopędy, za to długopędy są niemiłosiernie długie

piękne róże... ,ale ty przecież wiesz jak im dogodzić ,u mnie drugie kwitnienie marne...

Te rugosy to kwitną cały sezon pojedynczymi bukiecikami, one nie mają wyraźnej przerwy w kwitnieniu i rozsiewaniu zapachu, którego uwielbiam
Reszta róż też kiepsko powtarza albo nawet wcale

Ciągle się zachwycam Twoim nowym domem, ale nie podejrzewałam, że stary tak szybko zacznie wchłaniać natura

Aga natura jest zbyt silna, bez ręki człowieka zagarnie wszystko

Wystarczy jej nie przeszkadzać
U mnie w tym roku zadżungliła podwórko, bo z racji ciągłych deszczów nie było kiedy karczować i kosić

To rzeczywiście w takich warunkach zarosnąć może wszystko i podwórko zmieni się w dżunglę miejmy nadzieję że przyszły sezon będzie przychylniejszy
Chryzantemy coraz śmielej pokazują kolorki
Pipi

Majka, miałam nadzieję, że kociak wrócił do domu. 10 dni,to trochę długo i jego szanse na powrót maleją. Faktycznie ostatnio coś niedobrego dzieje się z naszymi kotami.
Chryzantema przecudna. Ja je po prostu uwielbiam i co roku mam kilka w doniczkach.

Inuś dzisiaj to już prawie 2 tygodnie jak nie ma Dioblika już się pogodziłam ze stratą ale i tak serce boli
Chryzantemy mam w gruncie, kocham te późnojesienne kwiatuszki jak nie będzie mrozów to będą długo cieszyć oko
W blokach startowych czekają tylko na słoneczko







Okazuje się że w pączkach zostały się same ciemnoczerwone pewnie jasne wyginęły
rudy kwitnie ale strasznie lichy jest

Mam od Wiesi późną białą, wysoka - kwitnie w listopadzie, noszę ją na cmentarz. Jak chcesz mogę wiosną Ci przesłać
U mnie też jeszcze dwie chryzantemy nie kwitną, a ta ciemnoczerwona właśnie zaczyna
Kota żal