Jak ten czas leci

za szybko, za szybko... niedawno na oknie stały letnie kwiatki ,a teraz...
Jesień na dobre zagościła w ogródku wymuszając adekwatne do tej pory roku zajęcia.
Niekończąca się opowieść, czyli liście, liście, liście i ich grabienie

. Od ubiegłego roku gromadzę je w zbudowanym na tę okoliczność kubiku. Po sezonie zostaje ok 1/4 , ale liście się fajnie przekompostowują i są dobrym dodatkiem do ziemi.
Warzywnik uprzątnięty. Posiane nawozy zielone, żeby ziemia nie była odkryta. Po jakimś czasie je zetnę, albo przykryję kartonami i tak zostawię na zimę.
Zostawiłam tylko seler, bo mam świeże liście no i bulwy też. A zimno mu jakoś nie przeszkadza.
I ziółkom wielotetnim też jest dobrze. Mam majeranek (drugi rzut, pierwszy już ususzony), tymianek, "maggi" czyli kocankę włoską, i cebulę na szczypior.
Niektóre hosty już w szatach jesiennych, ale niektóre się nie poddają i wciąż szpanują zielenią.
Podobnie jak paproty. No te, to w ogóle nie zauważyły , że pora roku się zmieniła.
Hortensje całkowicie zbrązowiały i nawet zaczęłam im ścinać kwiatostany, bo nie lubię jak wiatr je zrywa i walają się przez zimę po całym ogrodzie. Choć przyznaję, że przypruszone śniegiem mają swój urok

Za to trawy mają teraz swój czas i nie mogę się na nie napatrzeć.
Korzystamy z ładnej pogody i codziennie coś w ogrodzie robimy, ale są momenty, że przysiadamy na ławeczce i zatrzymujemy czas...