Po chwilowym pogodzeniu z losem, ogrodem i domkiem...

znów szukam nowego miejsca na ziemi

Jest w mojej wsi kilka osób niezwykle konfliktowych i toksycznych, że nawet nie chcę wyobrażać sobie reszty życia w ich sąsiedztwie

Mam cel... i czas... Wcześniej czy później uda mi się znaleźć coś odpowiedniego! Hough!
Margosiu, kiedy ma się psychicznych sąsiadów, a na dodatek pracuje się w reformowanej szkole (czyt. psychiatryku) o doły nietrudno.
Dziś jednak zasypałam kolejny dzięki mojemu półdzikiemu kotu...
W przerwie między lekcjami i zajęciami dodatkowymi z unijnego projektu (niech tych urzędasów wymagających od nas tony papierów na udokumentowanie każdego oddechu i kroku TRAFI JASNY A NIESPODZIEWANY SZLAG!!!) pojechałam nakarmić moje 2

koty.
Kiedy do miseczki pełnej suchej karmy wykładałam zawartość saszetki, mój kotek (kotka?) zamiast rzucić się na jedzonko, wetknął swoją głowę pod moją dłoń i ewidentnie zaczął domagać się głaskania

Mimo szoku, z przyjemnością spełniłam pokładane we mnie nadzieje i wymiziałam rudzielca na maksa

Cuda się zdarzają

Półtora roku do tego dojrzewał...
Miłko, dalie dopisały, jak zwykle