W ogrodzie teoretycznie już spokój, udało się w miarę ogarnąć i nawet jeszcze wyplewić różankę. Jeszcze fuksje musiałam przesadzić, bo pasażerów na gapę dostały. Pewnie, że jeszcze trochę się namacham, bo kopce dla róż, bo ogacić hortensje, ale to już drobiazgi... deszczówkę rozlać do końca...
Rozrzuciłam nasiona jeżówek, dzielżanów, upchnełam jeszcze kilka tulipanów happy generation,nigdzie nie dorwałam już Mirandy, mam nadzieję, że coś jeszcze ze starych nasadzeń przetrwa.
Słychać już w ogrodzie gile, sikory załatwiają sprawę mszyc - a tej u mnie dostatek, ćma bukszpanowa nadal chrupie...
Marzy mi się jeszcze kalina onondaga i przetacznikowiec, ale zostawię to chyba już na przyszły rok. Kupiłam trochę nasion liliowców - nie wiadomo po co, chyba by podgrzewać nadzieję nowego roku....