Olu! Ano nie będzie, bo dalii mało, a ja nie mam przez to motywacji. Ogród nie wygląda już tak fajnie bez kwiatów. To znaczy kwiaty są, ale jak dla mnie - za mało.
Brygida! dość trudno złapać ważkę w locie w obiektyw. Miałam szczęście - były połączone i przez to nie latały zbyt szybko i potrafiły na chwilę zawisnąć w bezruchu, ale wiele zdjęć zepsułam i ustawiałam wiecznie aparat, żeby coś osiągnąć.
Majeczko! Może i są rarytasem, ale sadzenie o tej porze to ryzyko. Martagony mi nie wzeszły w ogóle. może wiosną się zdecydują.
Po inspekcji Poli i Tomasza chodziłam dumna jak paw, bo okazało się, że paprocie u mnie nieźle rosną. Niektóre mi poschły, ale głośno się nie chwaliłam. Tomasz się nawet zdziwił, bo myślał, że mam ogród kwiecisty i słoneczny w przeważającej części. Jednak stare drzewa owocowe wymusiły u mnie zaaranżowanie zakątków cienistych. Ładnie to napisałam, ale aranżacja polega u mnie na wtykaniu cieniolubów, gdzie jest miejsce.
Zlikwidowałam warzywa prawie. No może oprócz rukoli, pietruszki i buraków. W wolne miejsce posiałam szpinak, koper, rzodkiewkę na jesienny zbiór. Wspominałam o tym, ale w końcu to zrobiłam.
Zwozimy drewno do kominka, które musimy jeszcze sezonować. Na ten sezon mamy takie suche, dwuletnie. Przy okazji znalazłam pod moimi brzozami podgrzybki zajączki. pierwsze grzybobranie zaliczone.
Na dziś: