Ale że jak nielegalna..?!! - ja nawet nie znam jej imienia
Kto zacz?

Miłko, zżyłam się już z tytułem wątku . Syzyfowe, bo człowiek drze i drze ten chwast bez końca. Co zobaczy nadzieję na jakiś koniec prac, to od nowa trzeba się męczyć . A poza tym zawsze lubiłam pozytywizm.

Edyta, przez ponad 10 lat trochę się tych róż uzbierało . A tego żeleźniaka bardzo polecam, świetnie sobie radzi na słonecznej patelni, mało smakuje pomrowom i mogę się nim obficie podzielić.

Nelu, to trojeść amerykańska, uznana w tym roku za gatunek inwazyjny.

Tak, Janeczko, dobrze pamiętasz, rozstaliśmy się po zjeździe w Wojsławicach dwie ostatnie na dworcu po wizycie u Wojtka. Ja Ciebie pamiętam też dzięki imieniu, mieliśmy w rodzinie Janeczkę, siostrę mamy. Będę zaglądać, ogród tętniący życiem i trochę inny, niż wszystkie z ciekawymi roślinami. ( U mnie syzyfowe prace, bo sadzę, a potem nie rośnie.)

Janko, jakie cudowne masz rośliny! Mało kto teraz gatunki róż uprawia, areał trzeba mieć niemały. No a gliny w ogrodzie to zazdroszczę...
Koty fantastyczne:-) .

Witaj Janko ,ja dopiero dojrzałam Twój wątek i powiem ,że te "Syzyfowe prace" pasują do róż jak ulał
Róże potrzebują więcej uwagi wiosną i teraz po przekwitnięciu.
Ja mam teraz tyle pracy przy przecinaniu przekwitłych kwiatów a mam ich mniej niż Ty.

A taka byłaś tajemnicza na zlotach nawet nie wspomniałaś ,że masz niewyobrażalną ilość "królowych"
i to róż niezwykłych -podziwiam i
A żelażniak też mi wpadł w oko wygląda dostojnie ciekawe gdzie go zdobyłaś?
Wielkie dzięki że pokazujesz te swoje "cudeńka" i zdecydowałaś się założyć wątek
przesyłam pozdrowienia

'Janeczko' w cudzysłowie, bo ostatnio się wydało , różami to mnie zaskoczyłaś , zawsze zieleninę woziłaś ze zlotów. Zagajnika tam się spodziewałam . Piękne są Twoje róże, uwielbiam je, ale bez wzajemności, więc będę podziwiać u Ciebie.

Coś z tą gliną jest na rzeczy, dawno, dawno temu sąsiadka namawiała mnie na róże, radziła przywieźć trochę gliny, wrzucić w wykopane dołki i uzupełnić dobrą glebą.

Agnieszko
Ja to już chyba ostatnia tu dotarłam, ale za to na żywo byłam pierwsza, choć nie wiem na pewno czy to, to samo miejsce , ja takich wielkich róż nie pamiętam, ale może to dlatego, że róże to ja najbardziej lubię oglądać kwitnące na zdjęciach lub u kogoś w ogrodzie. Za to najbardziej zapamiętałam biało kwitnącego judaszowca, piękny był. Ta maleńka kokoryczka to już u Ciebie zimowała, bo u mnie po pierwszej zimie już się nie pokazała, może posadziłam ją w złym miejscu?

Dorota! Dziękuję w imieniu kotów:). Nie dość, że piękne, to bystre, wiedzą, gdzie im miski nie odmówią .
Majka, Krzysiu, moja różana obsesja;) trochę się jednak przez wątek zakupowy przewijała . Żeleźniaka kupowałam parę lat temu u Pietrzykowskich.
Iwona, bo w kwietniu to mało co było spośród chwastów widać . Sprawdziłam w zakupach, że tę kokoryczkę kupiłam w 2019, więc zima raczej nie jest problemem.

Dziewczyny, jaka to była kokoryczka, jakaś konkretna odmiana, czy tylko niska, bo mam 2 miniaturowe, hookeri, a druga NN i obie dobrze zimują. Hookeri bardzo późno u mnie wychodzi, myślałam, że już po niej, siedziała dotąd w zadołowanej donicy, bo to malutkie i chudziutkie , ale w tym roku ją uwolniłam.
NN da się już podzielić jakby co, zwykła, zielona, tylko malutka, kwitła, ma owocki.

Krzysiu, przyszła z Sadzawki jako polygonatum hookeri.

To tej na razie nie podzielę, chyba żeby nagle przybrała na masie .